W roku 2020 pożegnaliśmy już wiele ważnych gwiazd telewizji, m.in. Pawła Królikowskiego czy Dariusza Gnatowskiego. Niestety, dołączył do nich aktor, który przez lata swoją obecnością na ekranach bawił nie tylko polskich widzów.
Cierpiał na nieuleczalną chorobę
W wieku 73 lat zmarł amerykański aktor oraz komik, David Lander. Pomimo innego pochodzenia, znało i uwielbiało go wielu Polaków, którzy z pewnością boleśnie odczują tę stratę.
Aktor znany był głównie z komediowych ról w serialach i sitcomach. Najbardziej udało mu się zasłynąć w produkcji "Laverne & Shirley", w której wcielił się w postać Andrew Squiggmana. Rolę tę odgrywał w latach 1976-1982. Od początku lat dwutysięcznych pojawiał się na planach filmowych i serialiowych znacznie rzadziej. Dlaczego?
W roku 1984 zdiagnozowana została u niego ciężka, nieuleczalna choroba - stwardnienie rozsiane. Jest to dolegliwość układu nerwowego, która z czasem może doprowadzić nawet do niepełnosprawności. Życie z nią jest niezwykle trudnym doświadczeniem dla chorego - z tego względu Lander od 1999 roku aktywnie działał na rzecz upowszechniania świadomości na temat tego schorzenia.
Nie ma wątpliwości, iż zmarły był niezwykle utalentowanym artystą, a jego nieobecność dotkliwie odczują wszyscy fani komedii w których brał udział.
Zobacz także: Marcin Miller z zespołu Boys o fenomenie disco polo. Zdradził, dlaczego Polacy uwielbiają taką muzykę
Może cię zainteresować: Marcin Mroczek zapozował z żoną w profesjonalnej zimowej sesji zdjęciowej. Jego ukochana bardzo się zmieniła
Pisaliśmy również o: Koronawirus: nowy pomysł rządu na zmniejszenie ryzyka w Święta. Czy czeka nas tygodniowa kwarantanna