We Wrocławiu lekarze walczą o życie sześcioletniego dziecka zakażonego błonicą – groźną chorobą zakaźną, która jeszcze kilkadziesiąt lat temu siała spustoszenie, a dziś, dzięki szczepieniom, jest niemal niewidoczna w Europie. Do zakażenia doszło prawdopodobnie podczas pobytu w Afryce. Stan małego pacjenta jest określany jako ciężki.

Błonica to rzadka, ale niezwykle groźna choroba zakaźna gardła i krtani, wywoływana przez bakterię Corynebacterium diphtheriae. Przenosi się drogą kropelkową i może prowadzić do poważnych powikłań, w tym uduszenia, uszkodzenia serca czy niewydolności wielonarządowej. Przed wprowadzeniem obowiązkowych szczepień, jeszcze w latach 50., powodowała liczne epidemie i wysoką śmiertelność, szczególnie wśród dzieci.

"Stwierdziliśmy objawy błonicy gardła i krtani u sześcioletniego dziecka, które powróciło z pobytu w Afryce. Niestety, nie było ono szczepione" – przekazał prof. Leszek Szenborn, kierownik Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.

Dziecko przebywa w Dolnośląskim Centrum Pediatrycznym im. Janusza Korczaka we Wrocławiu. Jego stan jest poważny, a lekarze robią wszystko, aby ustabilizować jego zdrowie.

Bakteria błonicy wydziela silnie toksyczną substancję, która prowadzi do powstawania charakterystycznych nalotów na migdałkach i gardle. W skrajnych przypadkach może dojść do zamknięcia dróg oddechowych i uduszenia pacjenta. Choroba może także powodować zapalenie mięśnia sercowego oraz uszkodzenie układu nerwowego.

"Chociaż błonica jest znaną chorobą, to od dawna nie pojawia się w populacji ze względu na skuteczność szczepień ochronnych" – zaznaczyła dr Janina Kulińska, rzeczniczka Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. J. Gromkowskiego.


Jednak, jak pokazuje ten przypadek, zagrożenie nie zniknęło całkowicie. W krajach rozwijających się, gdzie programy szczepień nie są powszechne, błonica nadal występuje, a podróże do tych regionów mogą zwiększać ryzyko zakażenia.

W Polsce szczepienia przeciwko błonicy są obowiązkowe od kilkudziesięciu lat i znajdują się w kalendarzu szczepień ochronnych. Dzięki nim przypadki tej choroby są niezwykle rzadkie. Eksperci podkreślają, że rezygnacja ze szczepień może prowadzić do ponownego pojawienia się tej śmiertelnej infekcji.

Przypadek sześcioletniego pacjenta jest przypomnieniem, jak niebezpieczne mogą być choroby, które wydawały się już pokonane. Lekarze apelują o czujność i przestrzeganie kalendarza szczepień, zwłaszcza w przypadku podróży do krajów, gdzie zagrożenie jest nadal wysokie.

Obecnie stan dziecka pozostaje ciężki, a rokowania są ostrożne. Trwa intensywne leczenie, które ma zapobiec najgroźniejszym powikłaniom. Cała Polska trzyma kciuki za małego pacjenta i liczy na jego szybki powrót do zdrowia.

To też może cię zainteresować: Miałeś sen o kimś, kto już odszedł. To może mieć głębsze znaczenie

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Jarosław Kaczyński stracił bliską osobę. „Zginęła z rąk naszych przeciwników”