Od bardzo dawna temat związany z tak zwanymi kopertami podczas kolędy, które księża mają obecnie otrzymywać od odwiedzanych przez nich wiernych, wciąż okazuje się być żywy i wciąż uaktualniany. Nie ulega wątpliwości, że wielokrotnie słyszało się o duchownych domagających się wręcz pieniędzy za posługę, jaką jest odwiedzanie parafian po kolędzie.
Jak to jest z tymi kopertami?
To są historie oburzające, które w żadnym wypadku nie powinny mieć miejsca, jednak niejednokrotnie słyszy się nawet o ustalonych w niektórych parafiach cennikach, wedle których najczęściej proboszcz pełni płatną posługę kapłańską. Dla wielu wierzących katolików wizyta po kolędzie jest bardzo istotną sprawą szczególnie w obecnych czasach. Jak pamiętamy w zeszłym roku w wielu polskich miastach i miejscowościach wizyty kolędowe kapłanów u wiernych w ogóle się nie odbyły ze względu na zarządzone restrykcje.
Jednak gdy sięgniemy pamięcią do czasów sprzed ogłoszenia pandemi, przypomnimy sobie poprzednie wizyty po kolędzie, podczas których wielu duchownych stanowczo odmawiało przyjęcia jakichkolwiek ofiar w kopertach sugerując osobiste wrzucenie pieniążków do skarbonki przy okazji uczestnictwa w niedzielnej mszy świętej.
Duchowni ewentualnie dopuszczali wówczas możliwość wrzucenia paru złotych do skarbonki ministrantom. Prawda jest taka, że wielu duchownych nie decydowało się na przyjmowanie kopert podczas wizyty duszpasterskiej kolędowej. Ile zatem duchowny zgarnia w kopercie w trakcie wizyty kolędowej?
Jak podaje portal "o2", jednak zdarza się dosyć często, że parafianie wręczają duchownym koperty, w których najczęściej jest średnio 50 zł. Oczywistym jest fakt, że jakiś procent zebranej kwoty musi trafić do kurii, lecz reszta trafia na potrzeby parafialne i cele charytatywne.
Jak podaje portal, w jednej z wiejskich miejscowości duchowny po kolędzie zebrał około 4000 zł, natomiast w innym przypadku trzech duchownych było w stanie zebrać około 22 zł odwiedzając 3,2 tysięcy mieszkańców.
O tym się mówi: Radosne wieści płyną od uczestników 8 edycji programu "Rolnik szuka żony". Czego dowiedziała się Marta Manowska odwiedzając dwie pary