Że poczujesz, jak coś się w tobie łamie, pęka, trzeszczy — a ty musisz stać, uśmiechać się i udawać, że nic się nie dzieje. Tak właśnie było tamtego dnia.

Ojciec zadzwonił kilka tygodni wcześniej.


– Wpadnij na kolację, synu. Poznasz kogoś wyjątkowego – powiedział z entuzjazmem, którego dawno u niego nie słyszałem.

Byłem nawet zadowolony. Po rozwodzie z mamą ojciec długo był sam. Miałem nadzieję, że wreszcie kogoś znalazł, że odżył. Nie spodziewałem się, że ta „wyjątkowa kobieta” okaże się moją byłą dziewczyną.

Wszedłem do restauracji. Ojciec wstał, pomachał ręką, a obok niego — ona. Paulina. Moja Paulina.

Zamarłem. Nie wiedziałem, co powiedzieć. Wszystkie wspomnienia wróciły jak lawina — nasze wieczory, jej śmiech, nasze plany. A teraz siedziała przy stole z moim ojcem. Trzymał ją za rękę.

– Synu, poznaj Paulinę – powiedział beztrosko. – Od kilku miesięcy jesteśmy razem.

Nie pamiętam, co odpowiedziałem. Chyba tylko uśmiechnąłem się sztucznie i skinąłem głową.
W środku natomiast coś we mnie krzyczało.

Paulina miała czelność spojrzeć mi w oczy. Powiedziała cicho:

– Nie chciałam, żebyś dowiedział się w taki sposób.

„Nie chciałam”? A w jaki sposób chciałaś, żeby to wyszło? Że przypadkiem wpadnę na was w kinie, gdy będziecie się całować w trzecim rzędzie?

Ojciec był dumny. Zachowywał się, jakby przyprowadził królową Anglii. Mówił o niej, że jest inteligentna, piękna, że przy niej znowu czuje się młody. Nie zauważył, jak moje dłonie drżą na stole.

Nie pamiętam, jak dotarłem do domu. Szedłem przez miasto, a w głowie miałem tylko jedno zdanie:

„Ojciec z moją byłą dziewczyną.”

Brzmiało jak tania telenowela. A jednak było moim życiem.

Nie odbierałem telefonów. Ojciec próbował tłumaczyć, że „życie pisze różne scenariusze”. Powiedział nawet, że Paulina była nieszczęśliwa przy mnie, a przy nim „odnalazła spokój”.

Spokój. Ja straciłem grunt pod nogami, a on zyskał spokój.

Kiedy mama się dowiedziała, nie powiedziała nic przez dłuższą chwilę. Potem tylko:


– Twój ojciec zawsze był człowiekiem, który myślał tylko o sobie. Ale żeby posunąć się aż tak...

Wtedy zrozumiałem, że to nie pierwszy raz, gdy złamał komuś serce. Tym razem po prostu przyszła kolej na mnie.

Nie widujemy się. Nie odbieram od niego telefonu. Nie wiem, czy jeszcze są razem — i nie chcę wiedzieć.

Ale czasem, gdy mijam ich zdjęcie w jego mediach społecznościowych, czuję, że gniew miesza się z żalem. Bo to nie chodzi tylko o Paulinę. Chodzi o to, że straciłem ojca.

Nie umiem mu już zaufać. Nie potrafię spojrzeć mu w oczy, wiedząc, że potrafił sięgnąć po coś, co było moje.

Dziś wiem, że z niektórych ran się nie goi — tylko się z nimi żyje. Nie mam w sobie nienawiści. Jest tylko pustka.

Bo ojciec nauczył mnie jednej rzeczy:

Nie każdy, kto daje ci nazwisko, zasługuje, byś nazywał go rodziną.

To też może cię zainteresować: Żona Tomasza Jakubiaka przerwała milczenie. Jej list poruszył całą Polskę

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Gdy odeszła moja żona, zniknąłem z życia córek": Łatwiej było wysyłać kasę, niż mierzyć się z własnym żalem