Nie idealne — bo takie nie istnieją — ale prawdziwe. Mieliśmy swoje ciche dni, czasem kłótnie o drobiazgi, ale zawsze kończyło się tak samo: przytuleni, pogodzeni, z jego obietnicą:
— Wiesz, że tylko ty się dla mnie liczysz.
Może dlatego nie chciałam widzieć znaków, które od dawna krzyczały o prawdzie.
Zaczęło się niewinnie. Nowy zapach na jego koszuli, którego nigdy wcześniej nie czułam. Sms-y odbierane w łazience. Uśmiech, który gasł, gdy wchodziłam do pokoju. Pytałam, ale on tylko wzdychał:
— Kochanie, naprawdę musisz mi ufać. Nie rób z siebie paranoiczki.
Więc ufałam. Bo tak mnie wychowano — że żona powinna wierzyć, dopóki nie ma dowodów. Nie wiedziałam, że dowody same do mnie przyjdą.
To był piątek. Wracałam z pracy wcześniej, bo źle się czułam. Pod blokiem stał jego samochód, choć mówił, że ma spotkanie służbowe. Weszłam po cichu — nie chciałam go straszyć. Drzwi do sypialni były przymknięte. Usłyszałam śmiech. Kobiecy śmiech.
Na początku pomyślałam, że źle słyszę. Że może to telewizor. Ale potem zobaczyłam — ich. Nie zdążyli nawet się poderwać. Stałam w progu jak sparaliżowana, a w głowie miałam tylko jedno zdanie: „To nie może być prawda.”
Ona wstała pierwsza. Młodsza. Ubrana w moją koszulę nocną. Tak, moją. Patrzyła na mnie bez słowa, jakby to ja weszła nie tam, gdzie trzeba.
A on?
Stał z boku, boso, zawstydzony — choć nie wiem, czy bardziej swoim czynem, czy tym, że został przyłapany. Powiedział tylko:
— Kochanie, proszę… pozwól mi to wyjaśnić.
Ale nie chciałam słuchać. Wybiegłam. Całe ciało drżało mi tak, że ledwo trafiłam kluczem do drzwi od samochodu. Jechałam bez celu, z łzami w oczach.
Dopiero później wyszło na jaw, że to trwało miesiącami. Że byli razem wszędzie — w restauracjach, w kinie, nawet u jego matki.
A co najgorsze?
Wiedzieli o tym wszyscy, tylko nie ja. Nawet jego matka mnie pocieszała słowami:
— Wiesz, mężczyzna czasem potrzebuje odmiany, ale wróci.
Jakby to była tylko drobna pomyłka, a nie zdrada, która złamała mi życie.
Najbardziej bolało jednak to, że nie miał odwagi mi powiedzieć. Że pozwolił mi żyć w kłamstwie, w trójkącie, o którym wiedzieli wszyscy oprócz mnie.
Dziś już wiem, że nie byłam tą trzecią, której zabrakło w związku. Byłam tą pierwszą — tą, której zabrakło szacunku.
Czasem myślę, że lepiej byłoby usłyszeć najgorszą prawdę, niż żyć w pięknym kłamstwie. Bo prawda boli tylko raz. Kłamstwo — każdego dnia, aż zabije w tobie wszystko, co dobre.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Myślałam, że sąsiadka to święta kobieta": W kościele zobaczyłam coś, czego wolałabym nie widzieć
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Wizz Air komentuje zachowanie Daniela Martyniuka! Kłótnia w samolocie może go drogo kosztować