Dodatkowe zmiany, nocne dyżury, oszczędności na wszystkim, żeby nam się powodziło. Dom, dzieci, rachunki – wszystko było na mojej głowie. Myślałam, że robię to dla rodziny, że buduję naszą wspólną przyszłość.

Mąż zawsze powtarzał: „Nie martw się, ja się tobą zaopiekuję.” Ale jakoś nigdy nie widziałam, żeby naprawdę się starał. On miał czas na kawę z kolegami, na odpoczynek przed telewizorem, na swoje „sprawy”. A ja wracałam z pracy i od razu brałam się za kolejne obowiązki.

Kiedy dowiedziałam się o zdradzie, początkowo myślałam, że to plotki. Że ktoś chce mi zaszkodzić, zniszczyć nasze małżeństwo. Ale prawda przyszła szybciej, niż się spodziewałam.

Mąż miał kochankę. I nie byle kogo – moją przyjaciółkę. Tę samą, której zwierzałam się z problemów. Tę, która pocieszała mnie, że „mam dobrego faceta”. Tę, która przysięgała, że zawsze będzie przy mnie.

Ból zdrady ze strony męża byłby do zniesienia. Może, z czasem, potrafiłabym wybaczyć. Ale zdrada ze strony przyjaciółki bolała jak nóż wbity w plecy. Ona znała każdy szczegół mojego życia, każdy mój lęk i słabość. I właśnie to wykorzystała.

Wyobrażałam sobie ich razem – śmiejących się za moimi plecami, kpiących z mojej naiwności. I nagle wszystkie lata wspólnej pracy, wszystkie wyrzeczenia, cała moja lojalność straciły sens.

Przez wiele dni płakałam w poduszkę. Nie mogłam wyjść z domu, bo czułam, że wszyscy się ze mnie śmieją. Patrzyli na mnie i myśleli: „Ona haruje jak głupia, a on się bawi z jej przyjaciółką.”

Ale potem spojrzałam w lustro i zobaczyłam twarz kobiety zmęczonej, ale nie złamanej. Zrozumiałam, że nie mogę pozwolić im obojgu zniszczyć mojego życia. To nie ja powinnam się wstydzić – to oni powinni się bać spojrzeć w oczy.

Gdy ja harowałam jak wół, mąż znalazł sobie kochankę. Może potrafiłabym mu wybaczyć, ale nigdy nie wybaczę, że zrobił to z moją przyjaciółką.

Bo zdrada mężczyzny boli. Ale zdrada osoby, której ufałaś całym sercem, zabija część duszy.

To też może cię zainteresować: Tych kwiatów lepiej nie kłaść na grobach w Dzień Wszystkich Świętych. Oto dlaczego

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Mam 55 lat, a mój mąż 58": Syn powiedział, że ja i mój mąż musimy napisać testament