W rozmowie z Januszem Schwertnerem w programie „Prześwietlenie” wraca do okresu, który na zawsze zmienił jej codzienność – momentu, gdy jako 14-latka wprowadziła się do Pałacu Prezydenckiego. W szczerych słowach opowiada o młodości za murami władzy, o nietypowym dzieciństwie w centrum politycznych wydarzeń, o samotności, absurdach i... trzech łazienkach. Ale też o swoim dorosłym wyborze – bezdzietności – i społecznej presji, która dotyka wiele kobiet.

Gdy Aleksander Kwaśniewski wygrał wybory prezydenckie, Ola miała 14 lat. Z dnia na dzień z anonimowej nastolatki stała się córką prezydenta, mieszkanką Pałacu i... bohaterką mediów. „Pamiętam, że byłam przerażona. Nie wiem, czy dowiedziałam się z telewizji, radia czy ktoś mi powiedział, ale czułam, że nic nie będzie już takie samo” – wspomina.

Choć początkowo obawiała się samotności – miała wizję „księżniczki w wieży z warkoczem spuszczonym do okna” – rzeczywistość okazała się inna. „Wszyscy chcieli mnie odwiedzać w Pałacu Prezydenckim. Moje życie towarzyskie kwitło” – mówi z uśmiechem.

Życie w rezydencji głowy państwa miało swój rytm. Poranki zaczynały się od hymnów narodowych granych z dziedzińca, a wieczorami zza ścian dobiegały dźwięki orkiestry z bankietów dla głów państw. Mimo wszystko Kwaśniewska próbowała zachować normalność – chodziła do liceum, miała grono bliskich przyjaciół, uczestniczyła w zajęciach pozalekcyjnych.

Swój pokój mogła urządzić po swojemu, z dala od pałacowego przepychu. Choć miał on nietypową historię – wcześniej był przygotowany z myślą o dzieciach Lecha Wałęsy – to po przebudowie stał się jej prywatną przestrzenią z trzema łazienkami i... pięcioma umywalkami. „To było dziwaczne. Kto ma do swojej dyspozycji trzy łazienki? Ale korzystałam z jednej” – wspomina z rozbawieniem.

Przyjaźnie nastolatki z Pałacu musiały przechodzić przez filtr bezpieczeństwa – każda nocująca koleżanka była zgłaszana w biurze przepustek, przechodziła kontrolę, a po korytarzach odprowadzali je żołnierze. „To był pałac, ale też dom” – mówi Kwaśniewska.

Dziś Aleksandra Kwaśniewska porusza również tematy dużo głębsze niż tylko wspomnienia z dzieciństwa. W jednym z odcinków „Miasta Kobiet” otwarcie przyznała, że nie chce mieć dzieci. Jej deklaracja wywołała ogromny odzew – otrzymała setki wiadomości dziennie, głównie od kobiet. „Płakałam nad nimi. Zobaczyłam, jak potworni potrafią być ludzie, jak często kobiety ranią inne kobiety” – wyznała.

Kwaśniewska tłumaczy, że pytania o dzieci, choć często zadawane w dobrej wierze, mogą być niezwykle obciążające. „To, że ktoś wybrał inną drogę niż ty, nie jest krytyką twojej. Ale tak to niestety często jest odbierane” – mówi. Dziś czuje się odpowiedzialna za to, by mówić w imieniu kobiet, które nie mają dzieci – z wyboru lub z konieczności – i mierzą się z niezrozumieniem i stygmatyzacją.

Aleksandra Kwaśniewska nie tylko wspomina przeszłość, ale też bardzo świadomie kreuje swoją teraźniejszość. Współpracuje z mężem Kubą Badachem przy pisaniu tekstów piosenek, aktywnie działa w mediach, porusza tematy, które wciąż bywają tabu. W jej opowieści nie ma pozy – jest autentyczność i równowaga między delikatnością a siłą.

Jej życie to wypadkowa wyjątkowego dzieciństwa i dojrzałych, świadomych decyzji. „To w ogóle nikomu nic do tego” – mówi dziś o swoim wyborze, by nie mieć dzieci. I trudno o bardziej trafne podsumowanie tego, czego naprawdę oczekuje od świata – zrozumienia, a nie oceny.

To też może cię zainteresować: Wystarczy wlać to do muszli. Zacieki i kamień znikają bez szorowania


Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Protesty po wyborach prezydenckich. Sąd Najwyższy zabrał głos