Wspólne decyzje. Wzajemne wsparcie. Szacunek.

Ale szybko zrozumiałam, że w naszym małżeństwie jest jeszcze jedna kobieta, która zawsze będzie stała przede mną – jego mama.

Na początku nie chciałam robić problemu.

Myślałam: „To jego matka. To normalne, że się z nią liczy.”

Ale z czasem jej obecność stała się cieniem, który rósł nad każdą naszą decyzją.

Jak urządzić mieszkanie? – „Mama mówi, że ściany w kuchni powinny być białe.”

Jakie imię dla dziecka? – „Mama uważa, że nowoczesne imiona są śmieszne.”

Gdzie na wakacje? – „Mama mówi, że nad morzem drogo i nudno.”

Kiedy odważyłam się zaproponować coś swojego, usłyszałam od męża:
— „Może daj sobie spokój. Mama zna się lepiej.”

— „Ale przecież to nasze życie…” — próbowałam.

A on tylko wzruszał ramionami.

Jakbym była gościem, a nie żoną.

Najgorzej było po narodzinach syna.

Chciałam go karmić piersią – teściowa powiedziała, że „butelka jest wygodniejsza”.

Chciałam spać z dzieckiem w jednym pokoju – ona: „to rozpieszczanie”.

Chciałam wprowadzić swoje zasady w domu.

A on?

— „Mamo, co o tym sądzisz?”

Zawsze. W każdej sprawie.

A moje zdanie?

Nie liczyło się.

Nie byłam żoną. Byłam dodatkiem do niego i jego mamy.

Pewnego wieczoru usiedliśmy przy stole.

— „Musimy ustalić granice.” — powiedziałam.

Spojrzał na mnie z chłodem.

— „Jeśli ci nie odpowiada, co mówi moja mama, to może powinnaś przemyśleć, czy w ogóle pasujesz do tej rodziny.”

Te słowa uderzyły mnie mocniej niż jakiekolwiek wcześniejsze.

Bo wtedy zrozumiałam:

Ja nie jestem jego rodziną. Jego matka jest. A ja… jestem tylko tą, która przeszkadza.

Nie odeszłam od razu. Ale coś we mnie zgasło. Zaczęłam milknąć. Nie proponować. Nie marzyć. Bo po co marzyć, skoro i tak ktoś inny zdecyduje, jak ma wyglądać moje życie?

Dziś uczę się znów mówić własnym głosem. Nie wiem jeszcze, czy ten głos zostanie w tym domu usłyszany. Ale wiem jedno: nie chcę być kobietą, która całe życie słuchała cudzych opinii, ignorując własne serce.

To też może cię zainteresować: Została trafiona piorunem. Niezwykłe, co stało się z jej oczami

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Pomagałem córce wyremontować dom": Teraz mówi, że „nie jestem właścicielem, więc nie mam głosu”