Byliśmy parą w liceum – młodzi, naiwni, zakochani po uszy.
Myślałam wtedy, że świat kończy się i zaczyna na nim.
Kiedy odszedł bez słowa, myślałam, że umrę z bólu.
On był moją pierwszą miłością. I jedyną, której nigdy nie udało mi się zapomnieć.
Wyszłam za mąż.
Urodziłam dzieci.
Przeżyłam wzloty i upadki.
Ale gdzieś głęboko we mnie żyło jedno ciche marzenie:
Że pewnego dnia znów go spotkam.
I że może… może wszystko się jeszcze ułoży.
Może to był błąd czasu, miejsca, niedojrzałości.
Może los chciał nas rozdzielić tylko po to, żeby nas później połączyć.
Spotkaliśmy się przypadkiem.
Stałam w kolejce w sklepie, a on odwrócił się i spojrzał mi prosto w oczy.
— Anka? — zapytał z niedowierzaniem.
Ten głos. Ten sam.
Serce mi zamarło.
W jednej chwili wróciło wszystko: letnie wieczory, pierwsze pocałunki, długie rozmowy przez telefon.
Uśmiechnęłam się niepewnie.
— Tomek.
Zaczęliśmy rozmawiać.
Kawa.
Potem jeszcze jedna.
Potem kolacja.
Mój mąż był już tylko cieniem wspomnień, a dzieci dorosły i miały swoje życie.
Pomyślałam: może to właśnie teraz jest nasz czas?
On był wolny. Ja też.
Mówił, że o mnie myślał.
Że żałuje, że nie zawalczył.
Że nigdy nikogo nie kochał tak, jak mnie.
A ja... chciałam w to wierzyć.
Ale im bardziej się zbliżaliśmy, tym więcej pękało we mnie złudzeń.
Był czarujący – ale tylko wtedy, gdy to jemu odpowiadało.
Zaczęłam zauważać, że nie słuchał mnie naprawdę.
Wszystko zawsze wracało do niego.
Do jego problemów. Jego sukcesów. Jego potrzeb.
Mój świat był dla niego tylko tłem.
Pewnego wieczoru, po kolejnej kolacji, powiedział:
— Wiesz, że przez te wszystkie lata myślałem o tobie jak o kobiecie, która by mnie nigdy nie ograniczała?
— A co, jeśli ja też mam potrzeby, marzenia, plany? — zapytałam.
Wzruszył ramionami.
— To znajdź kogoś, kto będzie je znosił. Ja nie zamierzam się zmieniać.
I wtedy zrozumiałam.
To nie los nie pozwolił nam być razem.
To nie był zły czas.
To on nigdy nie był dla mnie.
Tylko ja tego nie widziałam.
Bo byłam zakochana w wspomnieniu, a nie w człowieku.
Wstałam od stołu.
Nie żegnając się.
Nie oglądając za siebie.
Bo po raz pierwszy nie chciałam go już odzyskać.
Bo odzyskałam siebie.
To też może cię zainteresować: Niewiarygodne zachowanie Roberta Lewandowskiego. Chłopiec nie był w stanie powstrzymać łez
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Kobieta nigdy nie straciła nadziei, że jej mąż wróci. Czekała na niego 8 dekad