Zwykła koperta. Zwykła kartka papieru w środku.

Ale moje ręce drżały, gdy ją otwierałam.

List od matki. Z domu opieki.

"Droga moja córeczko,

Piszę do Ciebie ten list, choć nie wiem, czy go przeczytasz. Może znajdziesz czas, a może odłożysz na później i już do niego nie wrócisz. Ale ja i tak piszę, bo to jedyne, co mi zostało – słowa.

Poświęciłam Ci całe życie. Każdą chwilę, każdy oddech. Nie żałowałam ani jednej sekundy, bo Ty byłaś moim światem. Kiedy się urodziłaś, pierwszy raz zrozumiałam, czym jest prawdziwa miłość – ta, która nie oczekuje niczego w zamian.

Nie miałam wiele, ale starałam się dać Ci wszystko. Byłam zmęczona, czasem płakałam po nocach, bo bałam się, że nie dam Ci tego, na co zasługujesz. Pamiętam, jak siedziałam przy lampce, cerując Twoje ubranka, żebyś zawsze wyglądała schludnie. Jak odkładałam pieniądze przez kilka miesięcy, żebyś mogła dostać wymarzoną lalkę na urodziny.

A potem dorosłaś.

I nagle wszystko się zmieniło.

Nie wiem, kiedy stałam się dla Ciebie ciężarem. Może wtedy, gdy przestałam nadążać za Twoim tempem życia? Może gdy moje zmarszczki stały się dla Ciebie zbyt widoczne? Może gdy zaczęłam zapominać o rzeczach, które dla Ciebie były oczywiste?

Kiedy powiedziałaś mi, że nie mogę już mieszkać sama, wiedziałam, że to koniec mojego dawnego życia. Spakowałaś moje rzeczy i zawiozłaś mnie tutaj, mówiąc, że to dla mojego dobra. Że będę miała opiekę, towarzystwo, że nie będę samotna.

Ale, córeczko, ja nigdy w życiu nie czułam się tak samotna jak teraz.

Siedzę przy oknie i patrzę na świat, który przestał mnie zauważać. Mijają dni, tygodnie, miesiące. Twarze zmieniają się wokół mnie, ale żadna z nich nie jest Twoja.

Pamiętam, jak obiecałaś, że będziesz mnie odwiedzać. Na początku jeszcze przyjeżdżałaś. Coraz rzadziej, ale zawsze z uśmiechem, zawsze mówiąc, że masz mało czasu, ale następnym razem przyjedziesz na dłużej.

A potem przestałaś przyjeżdżać wcale.

Widziałam inne kobiety tutaj – jak ich dzieci wpadają z bukietami kwiatów, jak śmieją się razem, wspominają dawne czasy.

A ja?

Ja siedzę w ciszy, czekając na kroki, które nigdy nie nadchodzą.

Czasem próbuję się pocieszać. Mówię sobie, że masz swoje życie, swoje problemy. Że pewnie nie masz czasu. Ale później przychodzi noc, a ja leżę w swoim pokoju i myślę: Czy naprawdę tak trudno znaleźć godzinę dla własnej matki?

Nie piszę tego, żebyś czuła się winna. Nie chcę Cię oskarżać.

Ale chcę, żebyś wiedziała, że tęsknię.

Że czekam.

Że nie mam już nikogo, tylko Ciebie.

I że bardzo, bardzo bym chciała, żebyś kiedyś, choć na chwilę, wróciła.

Zawsze będę czekać.

Mama"

Przesunęłam palcami po papierze.

Łzy kapały na literki, rozmywając atrament.

Złapałam kluczyki i wybiegłam z domu.

Nie wiedziałam, co jej powiem, gdy ją zobaczę.

To też może cię zainteresować: Groźna choroba zakaźna u 6-letniego dziecka. Pierwszy taki przypadek od 24 lat

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Miałeś sen o kimś, kto już odszedł. To może mieć głębsze znaczenie