W ręce trzymałam najtańszy chleb i mleko. Moje dziecko potrzebowało więcej, ale portfel mówił co innego.

Westchnęłam.

— Mamo, a mogę to? — zapytał cicho mój syn, wskazując jogurt, który kiedyś kupowałam mu bez zastanowienia.

Poczułam ukłucie w sercu.

— Może następnym razem, kochanie — wymusiłam uśmiech, odstawiając produkt na miejsce.

Wiedziałam, że „następnym razem” to tylko puste słowa.

A potem zobaczyłam ich.

Mój były mąż i jego nowa żona.

Eleganccy, pachnący drogimi perfumami, pchali wózek wypełniony po brzegi najlepszym jedzeniem.

— Może weźmiemy jeszcze te krewetki? — rzuciła ona, a on tylko się uśmiechnął.

Miał pieniądze. Miał dom, samochody, życie, o którym kiedyś razem marzyliśmy.

A ja?

Ja liczyłam każdy grosz, zastanawiając się, czy wystarczy nam na kolejny tydzień.

Zauważył mnie.

Przez sekundę nasze spojrzenia się spotkały.

Uśmiechnął się lekko – jakby chciał mi pokazać, jak dobrze sobie radzi.

Jak bardzo wygrał.

Kiedy wyszłam ze sklepu, mój syn chwycił mnie za rękę.

— Mamo, kupimy kiedyś ten jogurt?

Przełknęłam gulę w gardle.

— Oczywiście, skarbie.

Nie wiedziałam kiedy.

Ale musiałam w to wierzyć.

Dla niego.

To też może cię zainteresować: Kaczorowska i Pela są nadal małżeństwem. Żadna ze stron nie złożyła pozwu. Tancerz zabrał głos

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Smutna wiadomość dla fanów. Nie żyje gwiazda kultowego serialu