— Tylko kilka miesięcy — mówiła cicho. — Zarobię na wesele i wrócę.

— Nie musisz tam jechać… — powiedziałem, choć wiedziałem, że podjęła już decyzję.

— To dla nas — uśmiechnęła się, a w jej oczach zobaczyłem to samo, co zawsze – miłość.

Wtedy wierzyłem jej bezgranicznie.

Pierwsze tygodnie były trudne, ale codziennie dzwoniła. Mówiła, jak bardzo tęskni, jak odlicza dni do powrotu.

— Wszyscy tu mówią, że jestem pracowita. Ale wiesz, co? Żadne pieniądze nie są warte życia bez ciebie.

— W takim razie wracaj.

— Jeszcze trochę… muszę zarobić więcej. Chcę, żeby nasze wesele było najpiękniejsze.

— Nie zależy mi na hucznej ceremonii. Chcę tylko ciebie.

— I mnie masz — zapewniła mnie wtedy.

Kłamstwo.

Minęło sześć miesięcy. A potem dziewięć.

A potem jej telefon zaczął milknąć.

— Praca, jestem zmęczona — tłumaczyła się, kiedy w końcu odebrała.

— Już wystarczy. Wracaj.

— Już niedługo…

Ale „niedługo” zamieniło się w rok.

A potem w coś, czego nigdy się nie spodziewałem.

Nie zadzwoniła, że wraca. Dowiedziałem się od znajomych.

„Twoja narzeczona jest w mieście… i nie jest sama.”

Nie wierzyłem. Aż do momentu, kiedy zobaczyłem ich razem.

Wyszła z drogiego auta, które nie pasowało do jej dawnych planów o wspólnym, skromnym życiu. Trzymała go za rękę.

Wysoki, elegancki. Syn kogoś ważnego.

Moje serce stanęło na chwilę.

Zauważyła mnie. Na jej twarzy pojawił się wyraz czegoś, czego nie umiałem nazwać. Wstydu? Wyrzutów sumienia?

Podszedłem do niej.

— Kiedy miałaś mi powiedzieć? — zapytałem cicho.

Nie odpowiedziała od razu.

— Nie planowałam tego.

— Ale się stało.

— Przepraszam — wyszeptała.

— Dlaczego?

Zacisnęła dłonie.

— Bo życie jest inne, niż myślałam. Bo tam zobaczyłam, jak może wyglądać przyszłość… i już nie chciałam wracać do starego życia.

Moje serce pękło na milion kawałków.

— Więc ja byłem tylko tymczasowy?

— Nie… Byłeś moją przeszłością.

Odszedłem.

Nie spojrzałem za siebie.

Nie było po co.

To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Moi bracia chcą oddać ojca do domu opieki": Ja się temu sprzeciwiam, ale nie mogę się nim zająć przez cały czas

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Moja matka zmarła prawie trzy lata temu": Teraz tata sprowadził do nas nową żonę. Jest okropna