- Chcę, żebyś wiedziała! Dziewiętnaście lat temu popełniłem największy błąd w moim życiu. Największy, Mario. Błędem było to, że się z tobą ożeniłem. Tak, Mario, to prawda. Chcę też, żebyś wiedziała, że przez te wszystkie lata, kiedy byliśmy razem, nie kochałem cię.

- Marek, ja... - Maria próbowała odpowiedzieć, ale nie udało jej się.

- Prosiłem cię, żebyś nie przerywała! - krzyknął.

- Chociaż raz w życiu, możesz mi nie przerywać i po prostu pozwolić mi skończyć?

- Mogę, ale... - Więc bądź cicho, Maria. A kiedy nadejdzie twój czas, przemówisz. A ja cię wysłucham. I obiecuję nie przerywać. A teraz chcę, żebyś wiedziała, Mario, że cierpiałem. Cierpiałem przez te wszystkie lata. Całe dziewiętnaście lat. Ożeniłem się z tobą tylko dlatego, że spodziewałaś się dziecka.

- Marek, nie powinieneś był...

-Nie przerywaj, Maria! Grzecznie cię proszę! Wiem, co chcesz powiedzieć. Wiem wszystko, co możesz teraz powiedzieć. Oczywiście możesz teraz powiedzieć, że to ja przekonałem cię, byś została moją żoną. I miałbyś rację, bo rzeczywiście cię namówiłem. I przekonywałem cię przez długi czas. Przez prawie dwa miesiące. Ale chcę, żebyś zadała sobie jedno bardzo proste pytanie, Maria. Tylko jedno. Dlaczego cię przekonałem? Nie wiesz? Powiem ci!

- Marek...

- Daj mi skończyć, Maria! Kiedy skończę mówić, możesz powiedzieć, co uznasz za stosowne. Ale teraz ja mówię. Mam nadzieję, że rozumiesz i nie czujesz się urażona! Więc... o czym mówiłem? Zapomniałem.

- Wkrótce po ślubie i narodzinach córki wzięliśmy kredyt na mieszkanie. A potem powiedziałem sobie, że nie opuszczę cię, dopóki nasza córka nie osiągnie pełnoletności i nie spłacimy w całości kredytu hipotecznego... Miesiąc temu nasza córka skończyła osiemnaście lat. A tydzień temu dokonaliśmy ostatniej wpłaty za nasze mieszkanie. A teraz jestem wolny, Marina. Dotrzymałem słowa i zostawiam cię. Rozwodzimy się. Teraz znasz prawdę.

- Marek, wiem, że... - Jeszcze kilka słów, Maria. Bądź cierpliwa. To już niedługo. Rok temu, kiedy zdałem sobie sprawę, że nie muszę długo cierpieć, zacząłem spotykać się z innymi kobietami. I nie proszę cię o wybaczenie mi tego, Marino, i nie uważam się za winnego. Ponieważ jako mężczyzna potrzebowałem tego! A ponieważ wiedziałem, że za rok i tak się rozwiedziemy, postanowiłem nie odmawiać sobie tej przyjemności. Ale rozumiem, co teraz czujesz, Mario. Urazę, złość, zazdrość, rozpacz, oszołomienie itp. Czujesz, że twoje życie jest zrujnowane i że nic dobrego z tego nie wyniknie. Ja wszystko rozumiem. Nie jestem obojętnym zwierzęciem. Spotkasz kogoś, z kim będziesz szczęśliwa.

Gdy mąż Marysi zakończył swoją okrutną tyradę, nagle sytuacja się odwróciła. Marysia poinformowała męża, że wiedziała o wszystkim od samego początku. Wiedziała, że spodziewać się ma takiego telefonu, a jego rzeczy są już spakowane i odesłane do jego matki.

Okazało się, że Marysia także nie kochała Marka i zamierzała się rozwieść, jak tylko zażegnają wszelkie wzajemne zobowiązania. Omówiła wszystko ze swoją teściową, która znała okrutny plan syna. Maria zdążyła pozbyć się rzeczy męża, wymienić zamki w drzwiach i oznajmiła, że stać ją na wykupienie jego części mieszkania, więc zrobi to, bo tak zdecydowała, a on może teraz błagać o powrót, na który Marysia już nie pozwoli.

Oznajmiła Markowi, że gdy on zaczął latać za spódniczkami, ona też nie próżnowała i zaszła z kimś w ciążę, więc jeśli nie chce uznać dziecka za własne, musi zniknąć z jej życia natychmiast. Marek próbował nakłonić żonę do zmiany zdania, lecz klamka już zapadła i nie było odwrotu.

Nie przegap: Z życia wzięte. "Zrozumiałam wszystko z twojego zachowania, nie musisz wyjaśniać, że cię nie będzie": Powiedziała obrażona matka

O tym się mówi: Spore zmiany w "Familiadzie". Na premierowe odcinki teleturnieju przyjdzie nam długo poczekać