Zarówno moi rodzice, jak i ja znacznie podnieśliśmy standard naszego życia. Mam własne mieszkanie i samochód. Kiedy przedstawiłam mojego młodego męża, Artura, rodzicom, zarówno mój ojciec, jak i dziadek natychmiast powiedzieli, że on potrzebuje moich pieniędzy, a nie mnie.
Nie uwierzyłam im, a teraz jesteśmy małżeństwem od dwóch lat i mieszkamy w moim mieszkaniu. Mam specjalne konto bankowe, niektórzy nazywają je poduszką bezpieczeństwa, inni, funduszem awaryjnym, ale sens jest ten sam. Co miesiąc wpłacam na nie pewną sumę pieniędzy, ale nic z niego nie wyjmuję. Artur wie o moich oszczędnościach, które po prostu siedzą na koncie bankowym i nie są używane. To moja poduszka finansowa, której nie ruszam, ale ciągle do niej dokładam.
Chciałabym, żeby o tym wiedział, ale ostatnio zaproponował, że zainwestuje wszystkie moje oszczędności w swój pomysł na biznes, ale odmówiłam. Uznał, że wszystkie pieniądze, które mam, są również jego pieniędzmi. Wyjaśniłam mu, że moje oszczędności są nietykalne i trzymane na wypadek nagłej potrzeby.
Nie myśl, że żałuję pieniędzy na wsparcie Artura w jego przedsięwzięciach, ale problem polega na tym, że już wcześniej miał pomysły na biznes i dawałam mu na nie pieniądze, ale wszystkie kończyły się fiaskiem. Większość z nich nawet nie ruszyła z miejsca. I znowu widzę tę samą sytuację. On ma pomysł, nie wie nawet, od czego zacząć i jakie kroki podjąć, aby rozwinąć biznes.
Nazwał mnie skąpą kretynką i powiedział, że jeśli nie oddam mu przynajmniej części moich oszczędności, złoży pozew o rozwód. Po tych słowach następnego dnia sama złożyłam pozew o rozwód. Mój ojciec i dziadek mieli rację. Zdałam sobie z tego sprawę po dwóch latach życia rodzinnego.
Nie przegap: Z życia wzięte. "Zrozumiałam wszystko z twojego zachowania, nie musisz niczego wyjaśniać": Obraziła się moja matka
O tym się mówi: Spore zmiany w "Familiadzie". Na premierowe odcinki teleturnieju przyjdzie nam długo poczekać