To miała być moja szansa. Po latach pracy na niewielkim stanowisku w lokalnej firmie dostałam propozycję, która mogła odmienić moje życie – praca za granicą, w prestiżowej firmie, z pensją, o jakiej nawet nie marzyłam. Byłam podekscytowana, ale jednocześnie pełna obaw. To nie była łatwa decyzja, bo wiązała się z wyjazdem, rozłąką i całkowitą zmianą naszego życia. Wiedziałam, że muszę porozmawiać o tym z mężem, Krzysztofem.


Wieczorem usiedliśmy razem przy stole. Zaczęłam opowiadać mu o propozycji, próbując ukryć swoją niepewność.


– „Krzysiu, wyobraź sobie, zaproponowali mi pracę w Niemczech,” powiedziałam, a moje słowa brzmiały nieśmiało. „To ogromna szansa. Moglibyśmy odłożyć pieniądze, spłacić kredyt, może nawet pomyśleć o wakacjach, o których zawsze marzyliśmy.”


Ale zamiast radości w jego oczach zobaczyłam chłód. Skrzyżował ręce na piersi i spojrzał na mnie z wyrazem twarzy, który znałam zbyt dobrze – to był ten sam wyraz, który pojawiał się zawsze, gdy nie zgadzał się z moimi pomysłami.


– „Praca za granicą? A co z domem? Co z nami?” zapytał, a jego głos był zimny i pełen wyrzutu. „Zostawisz mnie tutaj samego, żeby robić karierę?”


– „To nie tak, Krzysiu,” próbowałam go uspokoić. „To tylko na rok, może dwa. Moglibyśmy się widywać, a później, kto wie, może mógłbyś do mnie dołączyć?”


– „Dołączyć? Do Niemiec? Zostawić wszystko, co mamy tutaj? Nie myślisz poważnie,” odparł z sarkazmem. „Zawsze mówiłaś, że rodzina jest dla ciebie najważniejsza. A teraz chcesz to wszystko zostawić dla pieniędzy?”


Jego słowa były jak cios. Nie rozumiał, że ta propozycja nie była tylko o pieniądzach. Chodziło o coś więcej – o spełnienie marzeń, o szansę na rozwój, o coś, co mogło zmienić nasze życie na lepsze. Ale Krzysztof widział to inaczej. Dla niego liczyło się tylko to, że wyjazd oznaczał rozłąkę.


Przez kolejne dni atmosfera w naszym domu była napięta. Krzysztof prawie się do mnie nie odzywał, a ja czułam, jakbym musiała wybierać między swoimi marzeniami a naszym małżeństwem. Każda rozmowa kończyła się kłótnią.


– „Nie rozumiesz, że to dla nas wszystkich?” próbowałam mu wytłumaczyć. „To nie tylko dla mnie. To dla naszej przyszłości, dla naszych dzieci.”


– „Dzieci potrzebują matki, a nie pieniędzy,” odpowiedział z goryczą. „Jeśli wyjedziesz, pokażesz im, że kariera jest dla ciebie ważniejsza niż oni.”


Te słowa bolały najbardziej. Wiedziałam, że kocham moje dzieci ponad wszystko, ale czy to oznaczało, że musiałam zrezygnować z siebie? Czy moje marzenia były mniej ważne, bo byłam matką i żoną?


Dziś stoję przed największym dylematem mojego życia. Czas podjąć decyzję. Z jednej strony jest praca, która może otworzyć mi drzwi do przyszłości, o jakiej zawsze marzyłam. Z drugiej strony jest moja rodzina, mój dom, mój mąż, który nie rozumie, dlaczego ta szansa jest dla mnie tak ważna.


Każdego dnia zadaję sobie pytanie: czy wybierając siebie, stracę wszystko, co zbudowaliśmy razem? Czy może, zostając, zawsze będę żałować, że nie spróbowałam? Odpowiedzi nie znajduję, a czas ucieka. Jedno wiem na pewno – niezależnie od decyzji, moje życie nigdy nie będzie już takie samo.


To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Po 20 latach małżeństwa mąż oświadczył, że nie chce już ze mną być, bo znalazł prawdziwą miłość": Jak żyć dalej


Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Z życia wzięte. "Rodzina odwróciła się ode mnie, kiedy odmówiłam pożyczenia pieniędzy kuzynowi": Uważają, że jestem egoistką