Nie miałam ochoty odbierać: znałam już ich argumenty. Namawiali mnie do pogodzenia się z moim mężem. Nie mogli zrozumieć mojej decyzji. W wieku 60 lat zdałam sobie sprawę, że być może zasługuję na coś lepszego.

Z niecierpliwością czekałam na emeryturę, marząc o uwolnieniu się od codziennej harówki. Jednak problemy zdrowotne, takie jak bóle pleców i kolan, często przykuwały mnie do łóżka, utrudniając nawet wstawanie.

Mój mąż, który był na emeryturze od trzech lat, zdawał się nie zwracać uwagi na moją potrzebę odpoczynku. Domagał się śniadania zaraz po przebudzeniu i spędzał całe dnie bezczynnie, dyktując mi obowiązki domowe i krytykując moje gotowanie. Próbując odwrócić swoją uwagę, odwiedzałam córkę, potem syna, a nawet starych przyjaciół.

Wszystko, by uciec od ciągłej krytyki w domu. Ostatecznie przeprowadziłam się do naszego domku letniskowego, ciesząc się spokojem i niezależnością. Tam zanurzyłam się w hobby, takim jak robienie na drutach i ogrodnictwo, ciesząc się samotnością.

Moje dzieci były jednak zdziwione moją decyzją. Wraz z mężem, który nagle zdał sobie sprawę ze swojej roli ojca, próbowali nakłonić mnie do powrotu i wycisnąć ze mnie poczucie winy, ale dla mnie ten człowiek, który kłócił się z telewizorem i upokarzał mnie, nie był już osobą, którą znałam. Nie mogłam poświęcić swojej godności i szczęścia dla związku, który stracił swoją istotę.

Moje dzieci powiedziały mi, że odejście było złe, ale ja wiedziałam, że mam pełne prawo do życia na własnych warunkach. Czy uważasz, że dokonałam właściwego wyboru?

Zerknij: Dominika Gwit w ogniu krytyki. Poszło o jej twarz

Nie przegap: Kolor znicza ma znaczenie. To warto wiedzieć przed 1 listopada

O tym się mówi: Maryla Rodowicz okradziona w Wadowicach. Swoją pomoc zaoferował Krzysztof Rutkowski