To miał być najszczęśliwszy dzień mojego życia. Wszystko było już zaplanowane – sala, muzyka, menu, a ja byłem gotów stanąć przed ołtarzem z kobietą, którą kochałem najbardziej na świecie. Ale nad moim weselem wisiała ciemna chmura, która z każdym dniem stawała się coraz bardziej nie do zniesienia. Ta chmura miała imię – moja matka.


Od chwili, gdy pierwszy raz przedstawiłem jej Maję, wiedziałem, że coś jest nie tak. Matka patrzyła na nią z chłodnym dystansem, jakby oceniała każdy jej ruch. Maja była dla mnie idealna – pełna życia, energiczna, z sercem na dłoni. Była kimś, kto przynosił mi radość, ale dla mojej matki to nie wystarczało. Od początku starała się znaleźć w niej wady, wytykać drobne rzeczy, które tylko ona widziała.


– Ona nie jest dla ciebie odpowiednia – powtarzała matka za każdym razem, gdy tylko rozmawialiśmy o ślubie. – Zasługujesz na kogoś lepszego. Kogoś z naszej klasy, kto będzie rozumiał, jak żyjemy.


Te słowa rozdzierały mnie na pół. Kochałem Maję i wiedziałem, że chcę spędzić z nią resztę życia, ale nie mogłem zignorować faktu, że matka – osoba, która zawsze była dla mnie wsparciem – nie akceptowała mojego wyboru.


Zbliżał się dzień ślubu, a matka coraz bardziej wycofywała się z przygotowań. Zaczęła odmawiać udziału w spotkaniach organizacyjnych, tłumacząc się różnymi wymówkami, które z czasem stawały się coraz mniej przekonujące. Z każdą odmową czułem, jak coś we mnie pęka. Czy naprawdę miała zamiar nie pojawić się na moim ślubie? Nie mogłem tego zrozumieć.


Kilka dni przed ślubem postanowiłem się z nią skonfrontować. Wszedłem do jej domu z ciężarem w sercu, wiedząc, że to może być nasza najtrudniejsza rozmowa.


– Mamo, musimy porozmawiać – powiedziałem, gdy usiedliśmy naprzeciwko siebie przy kuchennym stole.


Spojrzała na mnie z wyrazem twarzy, który był mi obcy – zimny, niemal obojętny.


– O czym? – zapytała spokojnie, jakby nie zdawała sobie sprawy z bólu, który mi sprawiała.


– Dlaczego nie chcesz przyjść na mój ślub? – zapytałem, próbując powstrzymać drżenie w głosie. – Dlaczego nie akceptujesz Mai?


Matka wzruszyła ramionami, jakby to było coś zupełnie normalnego.


– Bo wiem, że nie jest dla ciebie odpowiednia – odpowiedziała chłodno. – Znam cię lepiej niż ty sam. Ona cię zniszczy, nie pasuje do naszego życia. Po prostu tego nie widzisz.


Jej słowa były jak cios prosto w serce. Jak mogła tak mówić? Jak mogła oceniać Maję, nie znając jej tak naprawdę? Kochałem ją, byłem pewien, że to ona jest tą jedyną, a teraz musiałem słuchać, jak matka mówi, że zrujnuję swoje życie.


– Mamo, to moje życie – powiedziałem cicho, ale stanowczo. – Ja kocham Maję. Czy nie możesz tego zrozumieć? Czy naprawdę chcesz zniszczyć mój ślub, tylko dlatego, że nie akceptujesz mojego wyboru?


Matka spojrzała na mnie z wyrazem twarzy, który mroził mi krew w żyłach. W jej oczach nie było ani śladu zrozumienia, ani miłości, którą zawsze tam widziałem.


– Jeśli chcesz ją poślubić, to twoja decyzja – powiedziała, wstając od stołu. – Ale ja nie będę częścią tej farsy.


Stałem tam, patrząc, jak odchodzi, a w moim sercu narastał ból, który był trudny do opisania. Jak mogła tak po prostu odwrócić się ode mnie w najważniejszym momencie mojego życia? Jak mogła wybrać swoją dumę i swoje przekonania nad moje szczęście?


Wróciłem do domu z ciężarem, którego nie potrafiłem się pozbyć. Nie wiedziałem, jak powiedzieć Mai, że moja matka nie przyjdzie na nasz ślub. Czułem, że zawodzę ją, ale przede wszystkim, że zawodzę samego siebie. Zawsze wierzyłem, że rodzina jest najważniejsza, a teraz musiałem stanąć przed wyborem, którego nigdy nie chciałem dokonać.


W dzień ślubu, gdy stałem przed ołtarzem, czekając na Maję, serce biło mi szybciej niż kiedykolwiek wcześniej. Wokół mnie byli przyjaciele, rodzina – wszyscy, poza nią. Spojrzałem na puste miejsce, które miała zająć moja matka, i poczułem, jak łzy napływają mi do oczu.

Nie było jej. Zdecydowała, że jej przekonania są ważniejsze niż miłość do własnego syna.


Kiedy Maja weszła do kościoła, wyglądała przepięknie, a ja wiedziałem, że podjąłem właściwą decyzję. Kochałem ją i chciałem spędzić z nią resztę życia, nawet jeśli oznaczało to, że moja matka nigdy tego nie zaakceptuje.


W tamtej chwili, patrząc na moją przyszłą żonę, zrozumiałem, że czasem trzeba dokonać trudnych wyborów. Wiedziałem, że będę musiał żyć z bólem, który towarzyszył mi tego dnia, ale także z pewnością, że miłość, którą dzieliłem z Mają, była warta każdego poświęcenia.


To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Porzuciłam rodzinę dla mężczyzny": Po wielu latach zadzwoniła moja córka i powiedziała tylko kilka słów


Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Dziennikarz TVP potrzebował pilnej pomocy lekarskiej. Oburzające, czego był świadkiem w przychodni