"Powiedziała mi, żebym poprosiła koleżankę o nocleg albo wynajęła pokój w hotelu", wzdycha 32-letnia Sandra.
Mieszka z matką od sześciu miesięcy. Rozwiodła się z mężem i wróciła z synem do matki, ale ta nie była zadowolona z towarzystwa. Rzecz w tym, że po ślubie córki Dorota sprzedała swoje trzypokojowe mieszkanie i kupiła dwupokojowe. Nie sądziła, że córka się rozwiedzie i wróci pod jej skrzydła.
Przekazała córce różnicę w pieniądzach, ale suma była zbyt mała — nie wystarczyła nawet na spłatę kredytu hipotecznego. Dorota nie zawracała sobie tym głowy i myślała, że swaci dołożą pieniędzy dzieciom. Uważała, że już bardzo pomogła córce. Musiała sama sobie poradzić. Ci, którzy dostają wszystko na tacy, niczego w życiu nie cenią.
Sandra i jej mąż nigdy nie zaciągnęli kredytu hipotecznego. Nikt nie zgłosił się do nich po pomoc, więc pieniądze zostały wydane na różnego rodzaju bzdury. Córka wróciła z dwuletnim synem do mamy, bo nie było jej stać na czynsz.
— Mama była po prostu chciwa! Mogła kupić dwie kawalerki i nie byłoby żadnych problemów. Każdy z nas miałby swoje miejsce. Uważa, że powinienem być jej wdzięczna. Za co? Za te kilka groszy, które w ciągu roku czy dwóch wydawałam na jedzenie i pieluchy?
Dorota wychowywała córkę samotnie. Jej mąż płacił jedynie alimenty, w żaden sposób nie uczestniczył w życiu dziecka. Trzeba powiedzieć, że była mamą idealną, odmawiającą sobie wszystkiego dla dobra córki. Tak, naprawdę wiele zrobiła dla dziewczynki, ale Sandra twierdzi, że brakowało jej miłości.
Niedawno Dorota rozpoczęła związek z mężczyzną. Jest bardzo szarmancki, dobrze wychowany i przystojny. Jest też dużo młodszy. Zaczęła chodzić na randki i rozmawiać przez telefon. - Na początku byłam szczęśliwa, myśląc, że wkrótce się do niego wprowadzi i przestanie mi dokuczać, ale nic z tego. Kazała mi zabrać syna i zwolnić mieszkanie na weekend, bo jej chłopak postanowił ją odwiedzić. Ale gdzie ja pójdę? - Sabina prawie się rozpłakała.
Nie ma pieniędzy na hotel. Nie ma przyjaciół, którzy mogliby ją przyjąć. Wszyscy mają własne rodziny, więc nikt nie chce przyjąć gościa. Sandra nie może zwrócić się do byłego męża, ponieważ ich relacje są bardzo napięte. Zagroził nawet, że odbierze jej dziecko, więc ta sytuacja będzie korzystna tylko dla niego
— Jak możesz wyrzucać własną córkę na ulicę ze względu na mężczyznę? - Zasugerowałam, żeby poszła do hotelu z facetem dla odmiany, a ona mnie zaatakowała. Widzisz, nie mam prawa otwierać ust w jej mieszkaniu — mówi Sandra. Jak myślisz, co powinna zrobić? Jakie jest wyjście z tej sytuacji? Czy matka ma prawo do szczęścia ze szkodą dla córki?
Co o tym sądzisz?
Nie przegap: Prezenterka zaliczyła wpadkę na antenie TVN24. Po tym, co powiedziała zalała się sami ze śmiechu