Starają się utrzymać syna pod swoim wpływem. Dorastał i doskonale zdawałam sobie sprawę, że pewnego dnia ożeni się i zbuduje własne życie razem ze swoją żoną. A kiedy nadejdzie ten szczęśliwy dzień, zajmę się swoim życiem.

Ten szczęśliwy dzień nadszedł, gdy mój syn przyprowadził do domu swoją dziewczynę, aby mi ją przedstawić. Naprawdę polubiłam Tolę. Była najlepszą partią dla mojego syna. Piękna, z wyższym wykształceniem, uprzejma, skromna. Czego więcej trzeba?

Powiedziałam synowi, że popieram jego wybór. Po ślubie pojawiła się kwestia mieszkania dla nowożeńców. Ani mnie, ani moich swatów nie było stać na kupno własnego mieszkania dla dzieci. Na szczęście miałam trzypokojowe mieszkanie z dużą przestrzenią.

Oddałam im dużą sypialnię i przeprowadziłam się do małej. Sami wybrali meble do pokoju. Wtedy okazało się, że moja synowa ... nie miała pojęcia o prowadzeniu domu. Nie potrafiła gotować, sprzątać domu, a nawet obsługiwać pralki. Ledwo mogła o siebie zadbać.

Nauczyłam ją kilku rzeczy (jak korzystać z pralki), ale nie mogłam nauczyć jej gotować i regularnie sprzątać. Nie nalegałam za bardzo. Mówiłam jej kilka razy, ale skoro Tola unika sprzątania jak diabeł kadzideł, to nie będę robiła z tego afery. Matka powinna była ją tego wszystkiego nauczyć.

Jeśli swatka jej tego nie nauczyła, to nie mam ochoty kłócić się o to z dziewczyną. Ale nie chciałam też służyć mojemu synowi i synowej. Gotowanie dla nich, zmywanie naczyń, pranie... Nie! Nie chcę i nie będę! Zaproponowałam im więc, żeby przeprowadzili się do wynajętego mieszkania i ułożyli sobie życie na miarę swoich możliwości. Mam własne plany na życie.

Nie przegap: Z życia wzięte. "Weszłam do kuchni i przypadkiem podsłuchałam rozmowę męża z matką": Po raz pierwszy od dłuższego czasu teściowa zabrała głos

Zerknij: Przepychanki słowne Kuby Badacha i Michała Szpaka nabierają rumieńców. Dogryzają sobie coraz śmielej