Po wprowadzeniu się zaczęliśmy sporządzać dla siebie wszystkie niezbędne dokumenty: nowe konta osobiste do mediów. W mieszkaniu był internet i telewizja, ale brakowało domofonu.

Podczas gdy sortowaliśmy pudła i torby i osiedlaliśmy się w naszym przytulnym gnieździe, minął miesiąc. Nie zdążyłam podłączyć domofonu, bo najmłodsze dziecko jest jeszcze bardzo małe — zawsze jestem z nim w domu, a mąż znika do późnych godzin wieczornych w pracy.

Po porodzie musiałam iść do lekarza — ginekologa, a nie było z kim zostawić dzieci. Mam grzeczne dzieci, jedno ma prawie trzy lata, a drugie pół roku. Mąż cały czas jest w pracy i nie może w ogóle wyjeżdżać, bo za spóźnienia czy wcześniejsze wyjścia z pracy grożą poważne konsekwencje — nawet zwolnienie z pracy.

Nie prosiłam sąsiadów o pomoc, bo nikogo nie znam. Moja mama również nie mogła zwolnić się z pracy, więc musiałam poprosić matkę mojego męża o pomoc w opiece nad dziećmi. Pomimo tego, że nie dogadywaliśmy się z teściową, musiałam przyjąć jej pomoc — nie było wyjścia. Teściowa od razu zgodziła się pomóc. Pracuje w fabryce i w zeszłym tygodniu pracowała na drugą zmianę, a w tym tygodniu na pierwszą, więc nie było problemu, żeby przyszła i posiedziała z dziećmi.

Wyjaśniłam jej, że mam wizytę o 8.30, a ona obiecała przyjść do nas o 8, żebym mogła dotrzeć do szpitala na czas. Kiedy byłam w kuchni i przygotowywałam śniadanie, zadzwoniła do mnie teściowa i powiedziała, że stoi już przy wejściu i czeka na otwarcie drzwi. Poprosiłam ją, aby poczekała kilka minut, ponieważ przygotowywałam śniadanie. Kiedy owsianka była gotowa, pospiesznie otworzyłam drzwi teściowej, założyłam wierzchnie ubranie, zeszłam na dół i nic nie zrozumiałam.

W pobliżu wejścia nie było nikogo. Natychmiast zadzwoniłam do teściowej, ale nikt nie odbierał. Po chwili postanowiłam zadzwonić do męża i zapytać, gdzie zniknęła jego mama, czy on wie. Odpowiedział, że sam do niej zadzwoni i się dowie. Podczas gdy mąż dzwonił do mamy, ja czekałam na ulicy przy wejściu. W końcu mąż oddzwonił i powiedział, że jego mamie jest bardzo zimno (na termometrze było minus dziesięć), ma dość czekania na mnie i poszła do domu. Mój mąż był na mnie bardzo zły, a ja nie rozumiałam, co jest tego powodem, ponieważ poprosiłam ją, aby poczekała pięć minut. Zaczęłam się usprawiedliwiać przed mężem, że poprosiłam teściową, żeby trochę poczekała, bo gotuję śniadanie na kuchence, a swoje słowa potwierdziłam zrzutem ekranu połączeń.

W końcu zrozumiałam, że nie ma sensu stać na zewnątrz, więc wróciłam do domu, nakryłam do stołu i usiedliśmy z chłopcami do śniadania. Wtedy zadzwonił mój telefon, podniosłam słuchawkę i zobaczyłam na wyświetlaczu: teściowa. Poprosiła mnie niezadowolonym głosem, abym otworzyła drzwi wejściowe. Szybko zeszłam na dół, otworzyłam drzwi i poszłyśmy razem zjeść śniadanie.

Podczas śniadania powtarzała, że już nigdy do nas nie przyjdzie i że nie otrzymamy od niej żadnej pomocy, bo syn oskarżył ją o to, że go oszukała, a ona stoi na dworze i marznie. Do wizyty zostało coraz mniej czasu i musieliśmy wychodzić z domu. Pokazałam teściowej, gdzie są butelki i mleko modyfikowane i jak wszystko przygotować. Podczas pakowania robiła mi milion razy wyrzuty, że następnym razem pojadę z dziećmi i żebym nie oczekiwała od niej więcej pomocy. Zgodziłam się z nią, żeby nie robić afery na miejscu i pojechałam do lekarza.

Gdy wróciłam ze szpitala, zobaczyłam następujący obrazek: gdy tylko weszłam, teściowa od razu zaczęła szybko szykować się do powrotu do domu, a w drzwiach powiedziała mi, że nie możemy oczekiwać od niej więcej pomocy, nawet jeśli będziemy na kolanach ją błagać.

Czas mijał, zrobiliśmy domofon w domu. Wyremontowaliśmy pokoje, zapoznaliśmy się z sąsiadami. Życie toczyło się normalnie. Dzieci dorastały, gdy najmłodsze poszło do przedszkola, było łatwiej, a ja poszłam do pracy.

Moja mama przeszła na emeryturę i często pomagała przy dzieciach. Po tym incydencie teściowa już nigdy nas nie odwiedziła. Mój mąż zabiera synów w odwiedziny raz na pół roku, ale ja nie jeżdżę — w ogóle nie mam na to ochoty. I wiesz, doszłam do wniosku, że jeśli sama sobie nie pomożesz, to teściowa nie przyjdzie ci z pomocą.

Zerknij: Mroczny widok po przejściu fali powodziowej. Dramatyczne straty i zagrożenie dla mieszkańców

Nie przegap: Zatrważające sceny we Wrocławiu. Powódź uderzyła w miasto