Jesteśmy małżeństwem od 20 lat, pobraliśmy się, gdy byliśmy młodzi. Zakochaliśmy się w sobie, ale nasze uczucia już dawno ostygły. Teraz żyjemy razem tylko ze względu na nasze dziecko, ale ono jest już dorosłe.

Moja żona początkowo nie marzyła o dzieciach. Uważała, że moje dochody są bardzo niskie. W telewizji cały czas lecą programy pokazujące kobiety nękające swoich mężów za niskie dochody. Przez długi czas nie zdawałem sobie sprawy, że w naszej rodzinie jest podobnie. Ale potem doznałem objawienia. To było jak objawienie! Niedawno na naszą ulicę wprowadziły się nowe rodziny. Wcześniej widzieliśmy tylko alkoholików, na tle których nasza rodzina wyglądała idealnie.

Nie ma się z kim porównywać! Teraz mamy nowych sąsiadów, którzy od czasu do czasu odwiedzają nas po sąsiedzku. Staliśmy się przyjaciółmi rodziny. Zacząłem zauważać coś w domach tych par. Małżonkowie nigdy nie mówią źle o swoich partnerach, publicznie, to na pewno. Ale moja żona zawsze źle o mnie mówi publicznie. Nawet podnosi głos. Oczywiście, to wiele znaczy i czuję się niezręcznie.

Kłótnia w domu to jedno, ale przy wszystkich... Obcy ludzie patrzą, jak ona na mnie krzyczy. Może wcześniej nie zwracałem na to uwagi, bo nigdy wcześniej z nikim nie rozmawialiśmy.

Myślę, że nawet jej głos się zmienił, irytujący, nie taki jak kiedyś. Nie podoba mi się to. Nie chcę z nią rozmawiać, dotykać jej. Jeśli już, obwinia mnie i przeklina. Wszystko jest ze mną nie tak, wszystko jest ze mną nie tak. A ona jest złota i idealna. Tak żyjemy, wcześniej byliśmy coraz bliżej, ale teraz wszystko jest inne... Wkurza mnie. Nie mogę się powstrzymać. A moja żona nie zamierza załagodzić sytuacji i zawsze się ze mną kłóci. Jak można się nie złościć?

Każda z kobiet, które znam, zachowuje się inaczej. Mówią poprawnie, są przyjazne, serdeczne, uprzejme — bez porównania z moją żoną. Dlaczego ona taka nie jest? A może przestała mnie kochać? Czuję się, jakbym żył czyimś życiem, a nie swoim. I wkurza mnie to. Nie zdecydowałem się jeszcze na żadne konkretne działania.

Myślę, że gdzieś tam w głębi duszy nadal ją kocham, chociaż czasami mnie wkurza i złości. Nie chcę jednak żyć w takim napięciu — nie mogę znieść jej paskudności.

Nie przegap: Z życia wzięte. "Zabrałem samotną matkę do siebie": Bardzo tego żałuję

Zerknij: Maria z "Sanatorium miłości" oceniła działania rządu dotyczące powodzi. Poszła o krok za daleko