Ich zdaniem mamy jedno mieszkanie, więc to wystarczy, a drugie zaciągamy, bo mamy za dużo pieniędzy. A jeśli tak jest, to grzechem jest nie pomagać rodzicom.
Ja i mój mąż nie odziedziczyliśmy żadnego spadku po dziadkach, więc musieliśmy sami zarobić na mieszkanie. Nie było to łatwe, ale w ciągu pięciu lat małżeństwa zaoszczędziliśmy pieniądze na zaliczkę na mieszkanie. Spłaciliśmy je, ale teraz postanowiliśmy zaciągnąć kolejny kredyt hipoteczny, tym razem na dwupokojowe mieszkanie.
Jednocześnie nie mamy zamiaru sprzedawać pierwszego mieszkania. Nasz syn rośnie, niedługo skończy pięć lat. W naszym jednopokojowym mieszkaniu jest już ciasno i jasne jest, że musimy rozszerzyć nasze terytorium. Postanowiliśmy zaoszczędzić na zaliczkę.
Z jakiegoś powodu cała życzliwość rodziców zniknęła, gdy okazało się, że nie zamierzamy sprzedawać naszego pierwszego mieszkania. "Jak możesz tego nie robić? To znacznie zmniejszy kredyt hipoteczny, spłacisz go szybciej!" moja matka płakała w naszej kuchni.
Spłacimy go z czasem — mój mąż i ja tak naprawdę się nie spieszyliśmy. Jakoś przyzwyczailiśmy się do życia z kredytem hipotecznym, wpadliśmy w rytm.
"Mamo, załatwimy to. To nie są twoje pieniądze, które wydajemy", mój mąż już warczał. Nie rozumiałam, dlaczego było takie zamieszanie z powodu naszej decyzji, aby nie sprzedawać mieszkania, ale oszczędzać na zaliczkę. Nie siedzimy nikomu na karku, dlaczego wszyscy się nas czepiają?
Powód stał się jasny po niedawnej wizycie moich rodziców. Pojawił się temat kredytów hipotecznych i po raz kolejny rozmowa przerodziła się w kłótnię. "Będziesz oszczędzać i spłacać kredyty. Masz dużo pieniędzy, żeby kupić drugie mieszkanie, mimo że masz kredyt? Jeśli masz dużo pieniędzy, lepiej oddaj je nam. Nie otrzymujemy żadnej pomocy od naszych dorosłych dzieci!"
Nie mamy dużo pieniędzy, myślimy tylko o przyszłości. Mamy syna, który dorasta, a kiedy dorośnie, w przeciwieństwie do nas, będzie miał własne miejsce, z którego będzie mógł zacząć korzystać. Nasi rodzice nie pomogli nam w tym względzie.
Nie przegap: Paulina Smaszcz niespodziewanie zwraca się do wybranki Marcina Hakiela. Zaskakujące słowa