Niestety, to niemożliwe... Kiedyś moja dziewięcioletnia córka przyprowadziła do naszego domu trzyletnią dziewczynkę. Była bardzo brudna i zziębnięta. Wykąpałam ją i przebrałam w ubrania, z których wyrosła moja córka. Potem nakarmiłam dziecko.
Nie chciałam, żeby ktoś pomyślał, że porwaliśmy dziewczynkę i że mamy kłopoty. Ale uspokajałam samą siebie, że dziewczynka mieszka w sąsiednim domu. Policja kazała nam natychmiast odprowadzić dziecko do domu. Był początek jesieni. Było około 23:00, kiedy zaczęliśmy wchodzić na odpowiednie piętro.
Kiedy dziewczyna zorientowała się, że zabieramy ją do domu, zaczęła płakać i zbiegać na dół. Ale złapaliśmy ją i zabraliśmy do domu. Drzwi do mieszkania były otwarte. W miejscu, gdzie powinien być zamek, była duża dziura. Weszliśmy do pokoju. Mieszkanie było bardzo zadymione.
Tylko w jednym pokoju paliła się żarówka. Na kanapie siedział pijany mężczyzna. Był to ojciec dziewczynki. Przywitał mnie normalnie, nie był nieuprzejmy ani obraźliwy. Ale bardzo zdziwił mnie fakt, że w ogóle nie martwił się o to, gdzie jest jego córka o tak późnej godzinie.
Zostawiłam dziewczynę i odeszłam. Potem dowiedzieliśmy się wszystkiego o tej rodzinie. Okazało się, że w tej rodzinie było dużo dzieci. Potem rodzice zostali pozbawieni praw rodzicielskich i wszystkie ich dzieci zostały zabrane. Jak potoczyły się ich losy, nie wiem. Ale często myślę o tej małej dziewczynce. Wszyscy bardzo żałujemy, że jej wtedy nie adoptowaliśmy. Ma teraz 32 lata. Chciałabym wiedzieć, jak potoczyło się jej życie...