Przez piętnaście lat trzymał nos z dala od moich spraw, a kiedy zmarła moja babcia, przyszedł upomnieć się o spadek. Ale ja nie mam żadnego spadku, babcia oddała mi swoje mieszkanie dawno temu.
Ojciec zostawił mnie, mamę i młodszą siostrę, gdy miałam osiem lat. Moja siostra miała dwa lata i była bardzo chora. Choroba nie była od razu widoczna, więc ze szpitala zabrano zdrowo wyglądające dziecko, ale potem jej stan się pogorszył.
Opieka nad takim dzieckiem wymagała dużo siły, cierpliwości i pieniędzy. Nie pamiętam diagnozy, byłam za mała, a kiedy dorosłam, nie pytałam, był to bolesny temat dla wszystkich moich krewnych, którego starannie unikali.
Moja matka i babcie poświęcały całą swoją energię na opiekę nad dzieckiem, lekarze dawali takie prognozy, a mój ojciec się wycofał. Prawie nigdy nie wracał do domu, mówiąc, że brzydzi go zapach szpitala w domu i zawsze jest przygnębiony. On i moja mama często się kłócili, a ona płakała.
Kiedy mój tata spakował się i odszedł, odebrałam to jako osobistą zdradę. W końcu był jedyną osobą, która zwracała na mnie uwagę, inni byli zajęci moją siostrą. A tu tylko spakowana torba, którą widziałam, gdy szłam do szkoły, a po powrocie mama mówiła, że tata już z nami nie mieszka.
Potem przeprowadził się do innego miasta i założył nową rodzinę, po prostu o nas zapomniał, wykreślając nas ze swojego życia jako niepotrzebny epizod. Moja babcia, mama, dużo na niego przeklinała, próbowała go na początku przekonać, ale jej się nie udało. Rok później pochowano moją siostrę. Ojciec nawet nie przyszedł na pogrzeb. Babcia powiedziała, że nie chce go znać, że zapomniał drogi do jej domu.
Matka zamieniła się w cień, poruszając się bez słowa mechanicznie po domu. Babcie opiekowały się mną, przychodziły mnie karmić, zawoziły do szkoły, odrabiały lekcje, chodziły ze mną na spacery. Gdyby nie one, ledwo udałoby nam się przetrwać ten okres.
Zaledwie pół roku później moja mama zaczęła wracać do życia, i to na tyle, że przypomniała sobie, że ma jeszcze jedną córkę. Pamiętam ten dzień. Klęczała przede mną i płakała, z mokrą twarzą wtuloną w moją klatkę piersiową. Pamiętam, jak stałam na korytarzu, dopiero co wróciwszy ze szkoły, z niewygodnym ciężkim plecakiem za plecami, i głaskałam po włosach mamę, która obiecała mi, że zrobi wszystko, żebym była szczęśliwa.
Dotrzymała obietnicy. Temat siostry był w rodzinie zamknięty i tylko dwa razy w roku — w urodziny córki i w dniu jej śmierci — mama pozwalała sobie na zamknięcie. Ale to była słabość, której nikt nie potępiał. Dorastałam i poszłam na studia. Moja mama i babcie bardzo mnie wspierały we wszystkim. Pomagały mi w nauce, płaciły za korepetytorów i kupiły mi wspaniałą sukienkę na zakończenie szkoły, o której nawet nie marzyłam, ponieważ nie mieliśmy zbyt wiele pieniędzy.
Rok temu wyszłam za mąż i spodziewam się dziecka. Byłabym absolutnie szczęśliwa, gdyby moja babcia, mama mojego taty, nie zmarła pięć miesięcy temu. To był dla mnie wielki cios, bardzo się martwiłem, podobnie jak moja mama, która opiekowała się nią do ostatniego dnia. Na pogrzebie był mój ojciec, którego nawet bym nie rozpoznała, gdyby nie podszedł do mnie i mojej mamy.
Był wychudzony, zupełnie inny niż go zapamiętałam. Mówił coś o tym, jak dorosłam, jaka stałam się piękna. Stałam tam i nie rozumiałam, czego ten człowiek chce, co on tu robi? Dowiedziałam się o tym kilka miesięcy później, kiedy przyszedł do mieszkania mojej babci, gdzie porządkowałyśmy sprawy.
Okazało się, że chciał dostać spadek, za który uważał mieszkanie matki. Ale według dokumentów to mieszkanie od dawna należało do mnie. Babcia podarowała mi je, gdy miałam około dziesięciu lat. Wtedy nie bardzo rozumiałam, co to jest, ale później to doceniłam. Nie miałam więc nic do odziedziczenia po babci, z wyjątkiem jej rzeczy osobistych.
Mój ojciec nie był zainteresowany jej rzeczami. Zaczął mówić, że to niesprawiedliwe, że mieszkanie prawnie należy do niego, był oburzony, groził nawet sądem i policją. Ale kiedy zdał sobie sprawę, że groźbami nic nie osiągnie, próbował znaleźć "kompromis" - musiałam dać mu połowę kosztów mieszkania. Poprosiłam męża, żeby wyrzucił tego człowieka z mojego mieszkania. Byłam zniesmaczona.
Porzucił swoje córki, nie przyszedł na pogrzeb jednej z nich, nie odwiedził mojej matki, nie pomógł mi, a teraz przyszedł czegoś żądać. Ojciec dał mi jeszcze kilka miesięcy, aż mąż zagroził, że porozmawia z nim w innym miejscu i w innych okolicznościach. Ojciec obiecał pozew i znów zniknął z mojego życia. Mam nadzieję, że tym razem na dobre.
Nie przegap: Ewa Krawczyk podzieliła się zaskakującym wyznaniem. Długo zachowywała to tylko dla siebie
Zerknij: Marta Mirska była jedną z największych gwiazd polskiej sceny muzycznej. Odeszła w skrajnej biedzie