Postanowiłem pomóc mamie spłacić pożyczkę, którą zaciągnęła na remont. W tym celu zgodziłam się wynająć moje mieszkanie i tymczasowo zamieszkać z mężem u niej. Nie tylko nie ma wdzięczności, ale są też wieczne narzekania w stylu „to jest mój dom, ja tu jestem gospodynią”.
Matka nazwała mnie wtedy zdrajcą i nie rozmawiała ze mną przez sześć miesięcy. Ale nie mogę powiedzieć, że bardzo się tym martwiłam. Zbliżyłyśmy się do siebie dopiero po śmierci mojej babci, był to dla nas obu wielki żal.
Babcia zostawiła mi w spadku swoje dwupokojowe mieszkanie, mama nie sprzeciwiała się jej decyzji, choć wiedziała o tym za życia mojej babci. Chociaż z mamą znów zaczęłyśmy rozmawiać, nie wprowadziłam się do niej ponownie, żeby nie zburzyć kruchego porozumienia, jakie nas połączyło.
Nie mogliśmy z mężem pomóc finansowo, bo dwa miesiące przed oświeceniem mojej mamy wzięliśmy pożyczkę na samochód. Nadal spłacamy raty, ale na pomoc mamie nie wystarczy.
Wtedy moja mama znalazła wyjście i przyszła ze mną porozmawiać. Zasugerowała, żebyśmy z mężem tymczasowo zamieszkali u niej i wynajęli mieszkanie po babci. Wtedy będziemy mogli jej pomóc, spłacając część kredytu, a także zostaną nam pieniądze na spłatę raty za auto.
Myślałam o tym. Nie chciałam mieszkać z mamą, to fakt. Ale jej pomysł na wynajęcie mieszkania nie był zły. Będziemy z mężem mieli więcej pieniędzy, będziemy mogli spłacić pożyczkę wcześniej. A mieszkanie nie jest szkoda, wymaga jeszcze remontu, więc nawet jeśli najemcy je zniszczą, niczemu to nie zaszkodzi.
Mąż też nie był zachwycony pomysłem mieszkania z teściową pod jednym dachem, ale uznał, że mam rację, to dobra opcja na szybsze spłacenie kredytu. I tak zamieszkaliśmy z mamą, wpuściliśmy najemców do naszego mieszkania. Na początku wszystko było w porządku.
A potem mama zaczęła zachowywać się jak zwykle. Mogła spokojnie wejść do pokoju, w którym spaliśmy, bo musiała wziąć coś stamtąd zabrać. Powiedziała, że zużywamy za dużo wody, mimo że zapłaciliśmy połowę rachunku za media. Rozmawiała przez telefon tak głośno, że się obudziliśmy.
Do tego regularnie mnie strofowała, że produkty kupuję bardzo rozrzutnie, mimo że jadłam je z przyjemnością. Na jakąkolwiek prośbę z mojej strony, abym mówił ciszej, aby rano nie kąpać się przez godzinę, wyciągała swój betonowy argument: "to ona jest gospodynią w tym domu i nie ma jej nic do powiedzenia".
Przez jakiś czas żywiłam nadzieję, że mama zrozumie, że to nie my ją o prosiliśmy o pomoc, ale ona potrzebowała pomocy od nas. Tak się jednak nie stało. Wręcz przeciwnie, z każdym tygodniem było tylko gorzej. Przyjrzałem się temu wszystkiemu, a następnie zadzwoniłem do lokatorów, prosząc ich, żeby zaczęli się rozglądać za innym lokum.
Daliśmy im miesiąc. Na szczęście nie było problemu. Spakowaliśmy z mężem nasze rzeczy i tymczasowo przeprowadziliśmy się do teściów. Oczywiście moja mama nie dostała prawie żadnych pieniędzy za ten miesiąc, zapłaciliśmy za ostatni miesiąc i tyle.
Przeklinała, mówiła, że znowu ją zdradzam, ale nie obchodziło mnie to. Sama wszystko zepsuła, długo znosiliśmy jej zachowanie. Mama wciągnęła się w niepotrzebne kredyty, namówiła nas, abyśmy jej pomogli, a potem zafundowała nam piekło. Wolimy spłacać kredyt dłużej, niż znosić zaniedbania mamy!
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "A nie mówiłam?! Twoja żona nie chce z nami mieszkać": Chce mieć własny pałac
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Zaskakująca informacja o Danucie Martyniuk. Zenek nie wie, co będzie w przyszłości
O tym się mówi: Zaskakujące wieści na temat Alicji Bachledy-Curuś. W końcu się odważyła. O co chodzi