Po poznaniu przyszłego męża wyjechałam do Niemiec. Ola, moja najlepsza przyjaciółka, odnalazła szczęście w swoim rodzinnym mieście, nadal mieszkała w ojczyźnie. Drobne problemy rodzinne zmusiły mnie do powrotu do domu. Pomimo kłopotów, które sprowadziły mnie do domu, humor miałam świetny. Cieszyłem się, że oprócz spotkania z bliskimi w końcu zobaczę Olę.

Długa droga, hałaśliwe spotkanie z bliskimi, a ja już stoję przed drzwiami mieszkania, w którym mieszka Ola. Nie powiedziałem jej, że przyjdę. Postanowiłam zrobić jej niespodziankę. Ucieszyła się, kiedy przyszłam. Przytulałyśmy się przez kilka minut, jakbyśmy nie wierzyły, że nasze spotkanie dzieje się naprawdę, a nie we śnie.

Kobiety/YouTube @Czas na historię
Kobiety/YouTube @Czas na historię

Jak to zwykle bywa, wieczór spotkania upłynął na rozmowach o życiu. Ola nigdy wcześniej nie wspominała, jak bardzo zmieniło się jej życie w ciągu ostatniego roku (często komunikowaliśmy się w mediach społecznościowych).

Okazało się, że przyłapała męża z inną kobietą, po czym złożyła pozew o rozwód, zostając z dwójką dzieci. Tak, Ola pracowała, ale zrozumiałam, że jej pensja była katastrofalnie niewystarczająca. Chociaż znajoma nigdy nie mówił o tym bezpośrednio. Wieczór minął szybko. Kiedy wróciłem do domu, przypomniałem sobie, że nie przyszłam do Oli z pustymi rękami.

"Ola, słuchaj! Całkowicie zapomniałam! Przyniosłam ci mnóstwo prezentów dla ciebie i dzieci. Całe dwie torby! Czego tam nie ma: zabawki, ubrania, buty – z radością spisałam wszystko, co przyniosłam.

"Och, nie wiem, jak ci dziękować! Wydałaś na nas mnóstwo pieniędzy. Czuję się trochę niekomfortowo" - powiedziała.

Ku mojemu wstydowi nie przywiązałam wagi do słów Oli na temat wydanych przeze mnie pieniędzy. Ponieważ było już później, postanowiłam odłożyć rozdawanie prezentów na następny dzień. Rano zadzwoniłem do Oli i poprosiłem ją, aby przyjechała z dziećmi.

"Ciociu! Co nam przywiozłaś? Będą lalki i ubrania dla nich, i domek dla lalek? - cztery niebieskie oczy spojrzały na mnie pytająco.

"Są lalki i ubrania, ale nie ma domu. No cóż, kupimy to później, dobrze?" - Wybrnęłam z sytuacji. Ola oczywiście poczuła się trochę nieswojo, bo jej córki od razu zaczęły pytać o prezenty, ale to takie szczęście widzieć radość w oczach dzieci. Dlatego pośpieszyłem otworzyć pierwszą walizkę.

"Co tam masz?" - zapytały dziewczynki.
"Sukienki, legginsy i dla małych księżniczek!" - Uśmiechnęłam się.

"Byłaś w sklepie dla księżniczek?"– dziewczynka podskoczyła w miejscu z niecierpliwością.

"Oczywiście, że nie. To Kasia przekazuje swoje rzeczy tobie i swojej siostrze".

"Kasia, to twoja córka, prawda?" - zapytała córka mojej przyjaciółki.

Ja i Ola wymieniłyśmy spojrzenia z moją przyjaciółką i zauważyłam, że marszczy brwi.

"Coś jest nie tak?" - zapytałam.

"Nie, wszystko w porządku" - moja przyjaciółka odwróciła się, żebym nie widział jej emocji.

"Weronika, nie szperaj w walizce! Spójrz na swoje ręce, wszystkie są w kurzu! - powiedziała Ola.

"W jakim kurzu. O czym mówisz?" - Byłam pod niemiłym wrażeniem słów mojej przyjaciółki.

"No nie wiem, jaki pył macie tam na niemieckich wysypiskach śmieci?" - powiedziała. Serce biło mi tak głośno, że wydawało mi się, że wszyscy w pomieszczeniu je słyszeli.

"Ola, te rzeczy nie pochodzą ze składowiska. To rzeczy mojej córki, w innej walizce lalki i ubrania dla nich. Twarz jej przyjaciółki była bardziej ponura niż chmura. Weronika radośnie wyciągając z walizki jedną rzecz po drugiej, co chwila podbiegała do mamy i pokazywała jej kolejną stylizację.

Tymczasem Sonia, druga córka Oli, z radością przyglądała się zabawką, które przyniosłam.

"Sonia! Nie dotykaj! Tam pewnie są robaki, albo pluskwy" - Olena nakrzyczała na córkę tak głośno, że zamarła w bezruchu z lalką w rękach.

"Ciociu, czym są pluskwy? I dlaczego przyniosłeś je do nas?".

Moje oczy natychmiast wypełniły się łzami, a serce zamarło z urazy i wstydu. Tak, rzeczy i zabawki były bez metki, ale były prawie nowe i w doskonałym stanie. Niektóre były założone tylko raz.

Bardzo mnie uraziły słowa mojej przyjaciółki o tym, że wszystko, co przywiozłam pochodziło ze śmietnika. Nie wiedząc jak wyjść z tej sytuacji, w milczeniu patrzyłam na zdezorientowane dzieci.

"Dziewczynki wracamy do domu!" – Ola mówiła tak, jakby przed jej oczami naprawdę stały walizki pełne robaków. Weronika, która podbiegła do matki, spojrzała na nią zmieszana z suknię, którą trzymała w rękach.

Kobieta/YouTube @Czas na historię
Kobieta/YouTube @Czas na historię

"Mamo, nie możemy tego wziąć?" - zapytała dziewczynka.

"Nie możesz, Weroniko. Soniu, dlaczego stoisz? Idź do domu!".

To, co się wydarzyło, tak bardzo zbiło mnie z tropu, że nie mogłam powiedzieć ani słowa, nawet gdy drzwi zamknęły się za moją przyjaciółką. Siedząc na podłodze wśród sterty porozrzucanych rzeczy, poczułam się, jakby przygniotło mnie coś ciężkiego.

Nasza przyjaźń zakończyła się bardzo bezsensownie. Nadal jest mi przykro z powodu niesłusznych oskarżeń mojej przyjaciółki. Przecież chciałam dobrze.

To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Syn zapomniał o swojej matce, a ona zemściła się na nim": Pozostawiła mu w spadku coś zabawnego

Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Poruszający widok na grobie Tomasza Komendy. Ten napis wyciska łzy

O tym się mówi: TVP zrezygnuje z „Familiady”? Karol Strasburger ujawnia przyszłość programu