Kupiliśmy mieszkanie w mieście, choć teściowa namawiała nas, żebyśmy wynajęli lub kupili dom na wsi. Długo się z nami kłóciła, ale w końcu odpuściła, bo widziała, że się nie ugniemy. Teraz wpadła na nowy pomysł: żąda, żebyśmy kupili jej mieszkanie bliżej nas, ale w tym celu chce, żebyśmy zaciągnęli kredyt hipoteczny, bo ona nie zamierza sprzedawać swojego domu.
Oszczędzaliśmy przez około pięć lat, odmawiając sobie wszystkiego i znikając w pracy, ale udało nam się dostać kredyt hipoteczny, który dość szybko udało nam się spłacić. Przez cały ten czas matka mojego męża nie dawała nam spokoju.
Spodziewała się, że syn po studiach wróci na wieś, choć ten od razu skonfrontował ją z faktem, że nie myśli o powrocie. Teraz żyjemy spokojnie w swoim mieszkaniu i wychowujemy syna, planując narodziny drugiego dziecka. Prawie co tydzień jeździmy do teściowej, przyprowadzamy wnuka i pomagamy, jak możemy.
Czasami odwiedza nas sama teściowa. Nie ma więc co narzekać na brak komunikacji. Moi rodzice odwiedzają nas co roku podczas wakacji, a mamę mojego męża widuję znacznie częściej.
Kiedy teściowa osiągnęła wiek emerytalny, stwierdziła, że to czas dla niej, żeby przenieść się do miasta. Oczywiście nie chce i nie zamierza mieszkać w wynajętym mieszkaniu, musi kupić mieszkanie. To jednak wymaga pieniędzy, których ona nie ma.
Sprawdziliśmy, za ile można sprzedać jej dom na wsi, ile są warte nawet najtańsze mieszkania tutaj i doszliśmy do rozczarowującego wniosku – pieniędzy nie wystarczy. Teściowa nie ma żadnych oszczędności, więc nie ma co dodawać. Mamy pewne oszczędności, ale wyraźnie nie wystarczą one na mieszkanie.
Wtedy mama męża znalazła „cudowne” wyjście z sytuacji – może zaciągniemy kredyt hipoteczny na mieszkanie dla niej. Według teściowej jest to doskonała opcja, bo po niej mieszkanie nadal będzie przechodzić na syna, więc nie jest to wydatek, a inwestycja. Teraz nie mamy ani możliwości, ani chęci dokonywania tak wątpliwych inwestycji.
Jak już mówiłam, planujemy drugie dziecko i wiedząc, jaka jest niestabilność ma obecnie miejsce, chcemy mieć dużą poduszkę bezpieczeństwa, która w najgorszym przypadku wyżywi nas wszystkich na jakiś czas.
Jeśli teraz weźmiemy kredyt hipoteczny, to możemy zapomnieć o kolejnym dziecku. Mężczyzna próbował na spokojnie wytłumaczyć całą sytuację matce, ona jednak tego nie rozumie. Mówi, że możemy poczekać z dzieckiem aż się spłacimy. To oznacza, że albo znów będziemy pracować jak woły, alb na kilkanaście lat odłożymy plany powiększenia rodziny, a tego nie chcę.
Po pierwsze, różnica między dziećmi jest zbyt duża, po drugie, ja też nie jestem coraz młodsza, ale matka mojego męża obraziła się na nas i uważa nas za samolubów. Najgorsze, że to tylko kaprys. W końcu ma gdzie mieszkać!
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "To już koniec mojego małżeństwa": Zamieszkałam z teściową i teraz się rozwodzę
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Nadchodzą mroczne czasy? Prorok ostrzega przed nadciągającą katastrofą
O tym się mówi: Księżna Kate z córką podbijają serca fanów. Tak schorowana Kate traktuje córkę