Rok po ślubie moja córka i zięć przeprowadzili się do mojego mieszkania. Zięć został zwolniony z pracy, a córka była wówczas w siódmym miesiącu ciąży Nie mieli pieniędzy na opłacenie wynajmowanego mieszkania. Nie mogłam zostawić córki bez pomocy.
Obiecałam im pomóc finansowo, dopóki zięć nie znajdzie pracy. Od tego dnia minął rok, a zięć nadal jest u mnie na garnuszku. Szczerze mówiąc, jest zbyt leniwy, aby iść do pracy. Po co ma iść do pracy, skoro dostaje jakieś pieniądze od swojej matki i żeruje na teściowej!
Zamiast pracować całą dobę siedzi przed komputerem, gra w gry, budzi się o pierwszej w nocy i znów siedzi przy komputerze. Nie chciałam wtrącać się w ich sprawy rodzinne, tylko od czasu do czasu skarżyłam się córce, że trudno mi unieść na sobie cały ciężar.
"Mamo, on szuka ofert pracy w Internecie. Jestem pewna, że zaraz coś znajdzie" - powtarzała córka.
Wszystko rozumiałam, ale bardzo mnie zirytowało, że zięć żył moim kosztem i nawet nie pomagał żonie w domu, nigdy nie wziął dziecka na ręce. Przełomem był moment, kiedy wróciłam zmęczona do domu po zmianie i zobaczyłam, że mój zięć siedzi w kuchni w samej bieliźnie i zajada mój ostatni kotlet!
Wygarnęłam mu wszystko, co się nagromadziło we mnie przez lata. Po moich słowach zięć trzasnął drzwiami i wyszedł z domu, zostawiając telefon na stoliku nocnym. Szukaliśmy go przez tydzień, a potem się pojawił i powiedział, że już nigdy nie wróci do tego domu.
Teraz zięć mieszka u znajomego, znalazł pracę w fabryce. Córka obwinia mnie o zrujnowanie jej rodziny, nie rozmawia ze mną.
Zrobiłam awanturę o głupi kotlet. I po co w ogóle otworzyłam usta?!
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Syn zapomniał o matce": Tak mu się za to odpłaciła
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Potwierdzono kolejne zmiany po zwolnieniu wszystkich prezenterów. Co nowego w "Pytaniu Na Śniadanie"
O tym się mówi: Słowa Tadeusza Rydzyka na temat Jana Pawła II zapadną w pamięci milionów Polaków. "Lekarze mówili rodzicom, że należy go usunąć"