Długo zastanawialiśmy się z mężem, co podarować Andrzejowi. Mój mąż zasugerował wiertarkę elektryczną lub sprzęt wędkarski, a ja bardziej skłaniałam się ku kuchence mikrofalowej. W sumie nasz krewny już to wszystko miał, więc po pewnym wahaniu zdecydowaliśmy się po prostu dać pieniądze - dwa tysiące.
Nie jesteśmy milionerami, a wydaje mi się, że jak na rodzinną uroczystość kwota jest całkiem przyzwoita. Nadszedł dzień świętowania. Kupiłam wcześniej fajną kartę, podpisałam, znalazłam na to dobre słowa. Jak należało, pieniądze wewnątrz pocztówki przyczepiłam spinaczem do papieru.
Mieszkanie siostry było już pełne ludzi: rodzice z obu stron, bracia i siostry, dwie ciotki, wujkowie. Wśród nich była siostrzenica Andrzeja, dwudziestokilkuletnia dziewczyna, która miała już trzyletnią córkę. Choć obecność tej dziewczyny trochę nas zmyliła. Wiedzieliśmy, że kilka lat temu miała problemy z prawem. Sam Andrzej nie mówił o niej za dobrze. Siostra Andrzeja przyprowadziła ją na rocznicę. Nie wypadało jej wyprosić.
Niech posiedzi ze wszystkimi. Ola wyglądała teraz bardzo skromnie. Bardzo się zmieniła. Przywitała się z nami i poszła do kuchni, aby pomóc. No cóż, myślę, że Oleńka się zmieniła, dzięki Bogu! Prawdopodobnie narodziny dziecka wpływają na nią w ten sposób.
Złożyliśmy życzenia Andrzejowi, przytuliliśmy go i ucałowaliśmy. Mąż wręczył mu kartkę i podeszliśmy do stolika. Wtedy zrozumiałam nasz błąd: powinnam otworzyć kartkę i pokazać mu pieniądze. Nie zrobiłam tego jednak ze skromności. A Andrzej z tego samego powodu sam na to nie spojrzał, położył kartkę w sypialni i dołączył do nas, aby świętować.
Siedzieliśmy, jedliśmy smacznie i rozmawialiśmy. Wszystko jest tak, jak powinno być. Wszyscy wyszli w dobrych humorach, tylko moja siostra na pożegnanie dziwnie na mnie spojrzała, ale ja nie przywiązywałam do tego żadnej wagi. A potem były inne sprawy, zmartwienia, po tygodniu zorientowałam się, że siostra przestała się do mnie odzywać.
Długo nie odbierała telefonu, a kiedy odebrała, odezwała się sucho.
"Co się dzieje?" – zapytałem wprost.
"Nie wiedziałam, że macie problemy finansowe, ale można o tym powiedzieć wcześniej i dać coś w prezencie trochę później. Jesteś pozbawiony skrupułów!" - powiedziała nagle siostra. "Jedliście, piliście, a w prezencie daliście tylko kartkę".
"Do kartki włożyliśmy pieniądze. Dwa tysiące" - powiedziałam.
"Nie było pieniędzy" – siostra powstrzymywała zapał, a w jej głosie także można było wyczuć nutę zmieszania. Nigdy nie miałyśmy powodu, żeby sobie nie ufać, więc moja siostra mi uwierzyła – powiedziała Andrzejowi.
Kto mógłby to wziąć? W końcu była tylko rodzina!
Kilka dni później moja siostra zobaczyła Olę na ulicy, w uszach miała kolczyki podejrzanie podobne do jej, które przez wiele lat gromadziły kurz w pudełku. Siostra rzuciła się do swojej biżuterii. Tego dnia stało się jasne, kto ukradł pieniądze. A najbardziej nieprzyjemne było to, gdy Andrzej powiedział o wszystkim swojej siostrze, matce Oli. Ta tylko rzuciła, że nie powinni oczerniać jej córki i się obraziła.
Andrzej nie domagał się zwrotu od swojej siostrzenicy, zabronił jej jedynie nie wchodzić do jego domu. Wspólnie z mężem zdecydowaliśmy się dać prezent Andrzejowi. Chociaż odmówił, mój mąż i ja czuliśmy się nieswojo, więc nalegaliśmy.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Teściowa powiedziała młodym, że wkrótce się do nich wprowadzi": Po tej rozmowie synowa zbladła
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Agnieszka Woźniak-Starak w ogniu krytyki. Prowadząca wpadła w ogromne tarapaty
O tym się mówi: Jolanta Kwaśniewska przeszła samą siebie. Wszystkie spojrzenia były zwrócone tylko na nią. Zdjęcia obiegły sieć