Wszystko w moim życiu układało się wspaniale. Miałam wszystko, o czym można tylko marzyć. Relacje z mężem też były wspaniałe. Dorastaliśmy z dwójką dzieci. Zbudowałam karierę, bo nie siedziałam bezczynnie na urlopie macierzyńskim.
Kilka dni temu coś się stało z moim laptopem. Jest to dla mnie tragedia, bo bez tego nie mogę pracować. Cała moja twórczość związana jest z tym cudem techniki. Cóż, przestoje też nie były częścią moich planów. Mój mąż w ogóle nie rozumie technologii. W serwisie powiedzieli, że trzeba długo czekać. Dłużej niż tydzień nie jest dla mnie opcją.
Postanowiłam zadzwonić do kolegi z klasy, który od wielu lat zajmuje się naprawami. Jest świetny w tym, więc byłam pewna, że mi pomoże. Ponieważ nie mam jego numeru, napisałam do niego na portalach społecznościowych i zaprosiłem go do siebie.
Artur przyszedł z ciastem. Było już dość późno, bo mógł przyjechać dopiero po pracy. Praktycznie nie zmienił się od czasów szkolnych - równie beztroski i wesoły.
Poczekałam, aż mąż wróci z pracy do domu i zaprosiłam gościa do stołu. Mężczyźni szybko znaleźli wspólny język, a alkohol pomógł im rozluźnić języki. Zauważyłem, że Artur szybko stał się pijany i stracił kontrolę nad słowami. Przypomniał sobie nasz romans w szkole i z jakiegoś powodu zaczął szczegółowo opowiadać o tym mojemu mężowi.
Z wyrazu twarzy mojego męża wyczytałam, że wieczorem odbędziemy poważną rozmowę z mężem. I wtedy nagle syn wrócił z treningu. Artur spojrzał na niego i uśmiechnął się. "Czy on na pewno jest twoim synem?" - powiedział do mojego męża.
Mój mąż dosłownie oszalał. Zdałem sobie sprawę, że Artur powinien się spieszyć do domu, choć nawet nie zajrzał do mojego laptopa. Artur powiedział, że jutro zabierze sprzęt do warsztatu. Mój mąż w ogóle ze mną nie rozmawiał. Poszedł do salonu i tam pościelił sobie kanapę. Próbowałam z nim rozmawiać i tłumaczyć, że to szkolna miłość, ale on nie chciał mnie słuchać.
"Kiedy ostatni raz się widzieliście?" - zapytał mnie. Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam: "W szkole. Nie mam nawet jego numeru, jak moglibyśmy utrzymać związek? O co mnie oskarżasz?".
Jednak mąż posunął się za daleko. Powiedział coś, od czego zjeżyły mi się włosy. "Wiesz, Nikodem jest naprawdę bardzo do niego podobny. W naszej rodzinie nie ma takich bystrych. Nie sądzisz, że to dziwne?" - stwierdził.
Poczułam się urażona jego słowami, bo wątpił w moją lojalność. A potem mój mąż powiedział, że nie wróci do domu, dopóki nie zrobię badania DNA. Spakował swoje rzeczy i pojechał do swojej mamy. Powiedział, żebym nie oddawała komputera Arturowi, bo nie chce go widzieć w naszym domu. W ten sposób pożegnaliśmy się.
Płakałam całą noc. Już dawno nie czułam takich emocji. W zasadzie nie chcę robić żadnych testów. Jestem pewna, że urodziłam syna mojego męża. Nie mam ochoty mieszkać pod jednym dachem z osobą, która mi już nie ufa.
Nie ma sensu ratować małżeństwa, w którym zniknęło zaufanie. Czy nie mam racji? Co waszym zdaniem powinnam zrobić?
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Mam 45 lat i jestem w ciąży z 25-latkiem": Jego rodzice są przeciwni naszemu dziecku
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Andrzej Duda podjął decyzję w ostatniej chwili. Niewiele osób wiedziało, że miał lecieć do Smoleńska. Prezydent miał ważny powód by zostać w Polsce
O tym się mówi: Nie żyje legenda polskich filmów. Był znany z licznych ról w filmach i serialach