Przyjaciele, tak mnie przestraszyli, że przygotowywałem się na zobaczenie potwora w ciele. Każdy uważał za swój obowiązek opowiedzenie kilku lub trzech przerażających historii z udziałem własnej teściowej.
Na przykład u Nataszy teściowa ma zwyczaj odwiedzać ją bez zapowiedzi wcześnie rano w soboty, kiedy przyjaciółka i jej mąż śpią po ciężkim tygodniu pracy. "Puka do drzwi tak długo, aż nie otworzymy" - powiedziała mi przyjaciółka.
Ola z kolei opowiedziała, jak matka męża sprawdza czystość podłogi w ich domu. "Dosłownie bierze białą serwetkę i sprawdza powierzchnie, mówiąc, że wdychanie kurzu jest szkodliwe dla jej syna".
Sytuacji nie poprawiło to, że Damian, mój narzeczony, opowiadał mi o swojej matce jako o osobie surowej i wymagającej. Tak powstał w mojej głowie obraz potwora. Ale Walentyna okazała się zaskakująco miłą kobietą. Na początek zapytała mnie o moje nawyki żywieniowe.
"Powiedz mi dziecko, co jesz i czy masz alergię na jakieś produkty?" – zapytała przyszła teściowa, wyciągając z kieszeni maleńki notes i długopis. Opadła mi szczęka. Nikomu nigdy nie przyszło do głowy zadać mi takiego pytania. Powiedziałam jej szczerze, że uwielbia smażonego kurczaka i nie znoszę białej kapusty.
Walentyna wszystko zapisała i wyjaśniła, widząc moje okrągłe oczy.
"Mam trzech synów, dwie synowe, pięcioro wnucząt, teraz będziesz ty. Każdy ma swoje preferencje smakowe, niektórzy mają alergie. Po prostu nie da się tego zapamiętać. Muszę to zapisać" - powiedziała.
Po raz pierwszy w moim prawie trzydziestoletnim życiu spotkałam kogoś, kto tak bardzo troszczy się o innych. I nie są to tylko słowa. Już na pierwszej imprezie domowej, na którą zostaliśmy z mężem zaproszeni przez jego mamę, zobaczyłam na stole kilka talerzy z etykietami wydrukowanymi na drukarce. „Dla Michała bez soli”, „Dla Darii bez jajek”, „Dla Sławka bez rodzynek” itp. Były też dania „pospolite”, bez napisów i naklejek. Nikt poza mną nie był zaskoczony tym, co zobaczyli.
Mąż powiedział, że u nich to norma. Ich mama gotuje tak, aby zadowolić wszystkich. Od tego momentu imperezy u teściowej stały się dla mnie prawdziwymi wakacjami. Po prostu serce mi się raduje, kiedy do nich przychodzę.
Niestety czuję się zupełnie odwrotnie, kiedy odwiedzam moją matkę. I ona też jest na mnie obrażona!
"Ożeniłaś się i zupełnie o nas zapomniałaś! Cały czas spędzasz u teściowej! Urzekła cię czy co?" - ojciec znów się przeżegnał. A jak inaczej, skoro w domu mamy nie da się usiąść przy stole. Nieważne, jak bardzo prosiłem, nieważne, jak bardzo mówiłam, nieważne, jak bardzo błagałam, nie da się przez to przełamać.
Na jej świątecznym stole zawsze znajduje się tylko to, co według pomysłów jej mamy powinno się znaleźć. Warto powiedzieć, że czegoś nie jesz, nie smakuje ci to lub, nie daj Boże, jesteś na coś uczulony, od razu zostaniesz wyśmiany.
To dlatego wolę spędzać czas z teściową, która traktuje każdego członka rodziny z szacunkiem. Niech matka nadal się obraża. Może kiedyś zrozumie, że my, jej dzieci i bliscy, też jesteśmy ludźmi, którzy mają swoje nawyki i preferencje!
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Moja teściowa chce prezent za dwadzieścia tysięcy złotych": Jednak to moja bratowa zdenerwowała mnie najbardziej
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Tego po Roksanie Węgiel nikt się nie spodziewał. 19-letnia artystka zdecydowała się na odważny krok. Czy piosenkarka wkrótce przestanie być panną
O tym się mówi: Tajemnica rozwikłana. Wyszło na jaw, co robił Jacek Kurski w sztabie PiS