Maria wielokrotnie prosiła swojego syna, żeby do niej przyjechał. On jednak był głuchy na prośby. Od dziecka był oczkiem w głowie swoich rodziców. Spełniali każdą jego zachciankę. O co poprosił, to dostawał.
Jego ojciec próbował wprowadzić przynajmniej trochę dyscypliny, ale chłopiec od razu biegł do matki, a ta powtarzała, że nie ma potrzeby karać chłopca, bo ten jest jeszcze mały. Czas mijał i mały Sławek dorósł. Nie zmieniło się jednak to, że mężczyzna uważał, że wszystko mu się należy.
Jego kaprysy spełniali nie jednak już nie tylko rodzice, ale także żona. Znalazł sobie kobietę, która spełniła każde jego życzenie, zajmie się domem, a przy tym będzie pracowała zawodowo i go utrzymywała.
Trafiła mu się żona z własnym mieszkaniem. Do tego nigdy się na niego nie skarżyła, niezależnie, jak trudne do zaakceptowania było jego zachowanie. Naprawdę mu się poszczęściło.
Sławek rzucił pracę, bo uznał, że nudzi go. Od tamtego momentu minęło już trzy lata, a on nadal nie znalazł sobie nowego zajęcia. Nie musiał pracować, w końcu żona go utrzymywała. Choć całymi dniami nic nie robił, nie znajdował czasu, żeby odwiedzić swoich rodziców.
Nie poszedł do nich nawet wtedy, gdy matka dzwoniła do niego i powiedziała, że jego ojciec jest umierający. Powiedział, że przyjdzie, ale nigdy tego nie zrobił. Jego tata zmarł, a on nawet nie pomógł matce zorganizować ostatniego pożegnania. Na pogrzebie też się nie pojawił. Stwierdził, że jest chory i nie może przyjść.
Potem także jego matka zachorowała. Była przykuta do łóżka przez dwa lata. Odwiedził ją tylko raz. Akurat potrzebował pieniędzy na samochód. Poprosił o nie matkę, a ona mu je dała. Zostawiła sobie część pieniędzy, żeby mieć na czarną godzinę. Myślała, że syn odwdzięczy się jej opieką, ale on już się nie pojawił.
Maria nie była w stanie sama się sobą zająć. Zaczęła jej pomagać wnuczka jej sąsiadki, która była pracownicą socjalną. Powiedziała dziewczynie, że zapłaci jej za robienie zakupów i ugotowanie obiadu od czasu do czasu, ale Oliwia nie zgodziła się na pensję. Słyszała o synu kobiety i zdecydowała się jej pomóc za darmo.
Dziewczyna odwiedzała staruszkę znacznie częściej, niż ta pierwotnie tego oczekiwała. Gotowała jej obiady. Przygotowywała jej herbatę, robiła zakupy, załatwiała wizyty lekarzy. Maria chciała się odwdzięczyć za okazaną dobroć. Zdecydowała się spisać testament. Dziewczyna nie chciała przyjąć darowizny, ale Maria nie chciała słyszeć odmowy.
Kiedy syn dowiedział się o tym testamencie, natychmiast zadzwonił do matki. Zrobił to po raz pierwszy od czterech lat. Matka wysłuchała tych skarg i spokojnie odpowiedziała: „Synu, na co zasłużyłeś, to dostałeś…”.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. "Córka nie zaprosiła mnie na swój ślub": Powiedziała, że teściowie dali jej wszystko, a ja nic
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Widzowie „Sanatorium Miłości” kompletnie zdumieni. Jedna z kuracjuszek zalała się łzami, a potem na pierwszej randce poszła na całość. Co się stało
O tym się mówi: Grzegorz Kajdanowicz ma powody do dumy. "To jest spory sukces"