Po ślubie postanowiliśmy z mężem zamieszkać na jakiś czas u jego matki, żeby zaoszczędzić na czynszu. Na początku wszystko szło szybko i niezauważalnie.

Właśnie wróciliśmy z mężem z podróży poślubnej i oboje dużo pracowaliśmy, więc nie widywaliśmy się w domu.

I w dniu, w którym mieliśmy dzień wolny, moja teściowa przyszła do naszego pokoju i zaczęła mnie budzić: - Co się stało, która godzina? Jest 6 rano, mój syn zaraz się obudzi, a ty nadal leżysz. Jeśli w tym tygodniu jakoś tolerowałam twoje lekceważenie kobiecych obowiązków, to w ten weekend tak nie będzie. Musisz zrobić mężowi pyszne śniadanie, uszczęśliwić go.

- Niech wstanie, zrobi sobie jajko i będzie szczęśliwy! - Byłam zdumiona logiką mojej teściowej. Dlaczego miałabym poświęcać swój sen? Przecież ja, podobnie jak mój mąż, ciężko pracowałam w tym tygodniu i nie odmówiłabym śniadania do łóżka, ale przede wszystkim chciałam się wyspać.

I wtedy teściowa zaczęła mnie obwiniać, że nie jestem dobrą gospodynią: - Powinnaś umyć podłogi wybielaczem! - Jakim wybielaczem, przecież to śmierdzi w całym mieszkaniu przez dwa dni. Teraz sprzedają normalne, ładnie pachnące detergenty.

- Wnieśliście brud do domu swoimi stopami i teraz pomoże tylko wybielacz.

Mój mąż i ja byliśmy zmęczeni takim stylem życia i postanowiliśmy uciec. Zaoszczędziliśmy potrzebną sumę pieniędzy i wynajęliśmy mieszkanie, a teściowa nie zna naszego adresu, więc nie przychodzi i nie upomina się o swoje prawa. Mój mąż często ją odwiedza, więc nie ma potrzeby mówić jej nic więcej.

O tym pisaliśmy niedawno: Z życia wzięte. "Mam 65 lat, i znalazłam swoją miłość": Moja rodzina tego całkowicie nie rozumie

Zerknij tutaj i niczego nie przegap: Jarosław Bieniuk po dekadzie przyznał się do tego, o czym nigdy nie powiedział Annie Przybylskiej. Nie był w stanie inaczej postąpić. O co chodzi

O tym się mówi: Przerażające wieści o Marinie. Wokalistka postanowiła wyjawić wielką tajemnicę. W pewnym momencie znalazła się w szpitalu