Nie mieliśmy dokąd pójść, więc się zgodziliśmy. Kiedy mój mąż był w domu, wszystko było dobrze. Ale gdy tylko wychodził, od razu byłam stawiana na swoim miejscu.
Nie wolno mi było nawet zbliżać się do lodówki. Długo płakałam przed mężem, próbując mu wszystko wytłumaczyć. Nie mógł uwierzyć, że jego matka i siostra zniżyły się do nałożenia czegoś lepkiego na mój grzebień. Nie jestem w stanie powiedzieć, jak długo bym wytrzymała, gdyby nie jeden incydent. Mój mąż i ja wychodziliśmy razem z domu wcześnie rano. On szedł do pracy, a ja odwoziłam dzieci do przedszkola.
Jednak tego ranka mój mąż był trochę chory i postanowił nie wstawać z łóżka. Wyszłam załatwić swoje sprawy i wkrótce wróciłam. W drzwiach natknęłam się na szwagierkę.
- Hej, ty, idź po piwo, szybko — Odbiło ci? Powiedziałam to szybko — powtórzę to jeszcze raz! - wal do sklepu! Z kuchni wyszła teściowa — No właśnie! Niech zrobi coś pożytecznego, głupia baba! I niech wyniesie śmieci. - W tym momencie otworzyły się drzwi do naszego pokoju i wyszedł mój mąż. Cicha scena. Teściowa nieśmiało zniknęła w kuchni.
Mój mąż wziął siostrę za kołnierz i ściągnął ze schodów, krzycząc, żeby nie wracała. Teściowa próbowała grać na zwłokę, ale mąż ją odesłał. Zadzwonił do naszych lokatorów i ostrzegł ich, że to ostatni miesiąc. I ostrzegł swoich krewnych, że jeśli powiedzą do mnie choć jedno słowo przed końcem miesiąca, mogą założyć, że nie mają już syna i brata. Miesiąc później wróciliśmy do naszego mieszkania. Ale ten smutek prześladował mnie przez długi czas. Moja teściowa i teść wyrzekli się syna, ale on nie cierpi. Mówi nawet, że nie chce ich znać ani widzieć.
O tym się mówi: Z życia wzięte. Aby ratować małżeństwo, okłamałam męża, że jestem w ciąży. Teraz nie wiem, co robić