Dnia 20 lutego 2018 roku świat sztuki stracił jedną ze swoich wybitnych postaci, Agnieszkę Kotulankę, znana przede wszystkim z roli w serialu "Klan". Aktorka, przez wiele lat związana z tą produkcją, odeszła w wieku zaledwie 62 lat. Choć wielu fanów i środowisko artystyczne wstrząsnęła jej śmierć, prawdziwa przyczyna odejścia gwiazdy budziła kontrowersje i spekulacje.
Początkowo pojawiały się różne teorie dotyczące przyczyn śmierci Agnieszki Kotulanki, łączące ją z problemami alkoholowymi i marskością wątroby. Okazało się jednak, że te informacje były nieprawdziwe, a aktorka przed śmiercią podjęła starania, by pokonać swoje uzależnienie.
Zdaniem znajomego aktorki, który zdradził to na łamach "Faktu", Agnieszka Kotulanka bagatelizowała swoje dolegliwości, myśląc, że ból głowy szybko minie. Znana była z bycia meteopatką, a więc osoby wrażliwej na zmiany atmosferyczne. Nieoczekiwanie jednak zmarła w momencie, gdy wierzyła, że wraca do formy i będzie dobrze.
Prawdziwą przyczyną zgonu Agnieszki Kotulanki był wylew krwi do mózgu. Te informacje zaskoczyły wielu, zwłaszcza biorąc pod uwagę wcześniejsze spekulacje na temat jej stanu zdrowia.
Aktorka, choć zmagała się z chorobą alkoholową, pozostawiła niezapomniany ślad w polskim kinie i telewizji. Jej rola Krystyny Lubicz w "Klanie" na zawsze zapadnie w pamięci widzów. Mimo trudnych relacji i zawirowań w życiu prywatnym, Agnieszka Kotulanka zostanie wspominana jako utalentowana artystka, a jej odejście pozostawiło w środowisku artystycznym pustkę.
Jak informował portal "Życie News": Z życia wzięte. Przez rodzinę żony postanowiłem ochrzcić dziecko. To był jeden wielki błąd
Przypomnij sobie: Lech Wałęsa przyłapany pod kościołem. Zaskakujące sceny z udziałem byłego prezydenta