Córki były zdrowe, więc nie chciano trzymać ich w szpitalu i następnego dnia miały być wypisane. Jak się okazało, matka dziewczynek chciała zabrać tylko jedną z nich. W szpitalu powiedziano jej, że nie powinna rozdzielać bliźniaczek, ale ona twardo obstawała przy swoim i nie chciała zmienić zdania.

- Po co mi dwie? Przygotowywałam się tylko na jedną, kupiłam jedno łóżeczko. Skąd wezmę rzeczy dla dwóch? Nie, na pewno wezmę jedną. - Matka wyszła tylko z jednym dzieckiem i nikt jej nie przekonał.

Nazwała swoją córkę Ala. Druga dziewczynka została w szpitalu. Mijały lata, a dziewczynki dorastały. Miały teraz po sześć lat. Oczywiście nie wiedziały o swoim istnieniu. Potem obie zachorowały, obie trafiły do szpitala, szczęśliwym trafem do tego samego szpitala. Będziesz teraz zaskoczony nie faktem, że druga dziewczynka została adoptowana, ale faktem, że otrzymała to samo imię — Ala.

Spotkały się na korytarzu. Żadna z nich nie rozumiała, co się dzieje, zaczęły się dotykać po buziach i włoskach, myśląc, że są tak chore, że widzą siebie. - Ala? - Obie się uśmiechnęły. -"Ala", odpowiedziała druga, jakby potwierdzając, że to jej imię. Bawiły się całą noc i zasnęły w swoich ramionach.

Lekarze również byli zachwyceni, a potem zdali sobie sprawę, co się stało, a siostry zostały ponownie połączone. Los w końcu połączył bliźniaczki. Kiedy przyszli rodzice, przybrana matka chciała zabrać córkę, ale ta zaczęła płakać, więc zostawiła siostry, by się bawiły. Jeśli chodzi o biologiczną matkę, nie drgnął jej nawet mięsień na twarzy, po prostu wstała i spojrzała na córkę, którą kiedyś zostawiła i stwierdziła:

- Cóż, najważniejsze, że żyje, widać, że ją kochają. - Matka zastępcza zabrała dziewczynkę ze szpitala, nie chciała, żeby siostry się przywiązały. Dziewczynki jednak poczuły silną więź i po latach odnalazły się.

O tym się mówi: Niebywała pomyłka w jednym z urzędów. 23-latek został uznany za nieboszczyka, a jego szczątki wydano rodzinie. Wszystko wyszło na jaw przypadkowo

To też może cię zainteresować: Kontrowersje wokół programu "19:30". To już kolejne problemy w TVP