Mała społeczność Zubrzycy Górnej wstrząśnięta została tajemniczą i tragiczną śmiercią 1,5-rocznego chłopca, którego ciało odnaleziono w korycie potoku. W ciągu ostatnich dni wydarzenia te stały się ośrodkiem zainteresowania mediów i opinii publicznej, rzucając światło na niewyjaśnione okoliczności, które wciąż pozostają zagadką.
W sobotę, 5 sierpnia, wydarzenia w Zubrzycy Górnej nabrały dramatycznego obrotu, gdy matka dziecka zgłosiła zaginięcie swojego 1,5-rocznego synka. O godzinie 20:00 służby ratownicze otrzymały zgłoszenie i natychmiast podjęły akcję poszukiwawczą. Matka, która początkowo próbowała odnaleźć dziecko sama, została wspomagana przez lokalne jednostki ratownicze. Sytuacja nabrała dramatycznych rozmiarów, gdy o godzinie 21:00 jeden ze strażaków odnalazł ciało dziecka w korycie potoku w pobliżu ich domu. Chłopiec nie wykazywał żadnych oznak życia i przystąpiono do reanimacji. Następnie został przetransportowany karetką pogotowia do szpitala w Nowym Targu. Tam jednak lekarze stwierdzili zgon maluszka, pozostawiając społeczność w osłupieniu i żalu.
Niezwykła historia wokół tej tragedii jednak nie kończy się na tym punkcie. Dołączają do niej kontrowersje i sprzeczności, które jeszcze bardziej głęboko zagrzebały sprawę. Początkowo policja doniosła, że oboje rodzice dziecka znajdowali się pod wpływem alkoholu. Późniejsze wyjaśnienia jednak ujawniły, że tylko ojciec był nietrzeźwy. To błędne wskazanie wynikło z różnic w pomiarze alkoholu przez mobilny alkomat oraz urządzenie stacjonarne. Również informacje dotyczące miejsca, w którym znaleziono ciało dziecka, były niejednoznaczne - służby ratownicze na przemian mówiły o potoku oraz rzece.
Prokuratura Rejonowa w Nowym Targu prowadzi dochodzenie w tej sprawie i stara się odkryć prawdę, która skrywa się za tą tragiczną sytuacją. Z uwagi na obfite opady deszczu w dniu zaginięcia, koryto potoku w rzeczywistości zamieniło się w rwącą rzekę, co mogło mieć wpływ na całą sytuację. Dochodzenie skupia się na wyjaśnieniu, dlaczego posesja, z której zniknął chłopczyk, była nieogrodzona, oraz jakie okoliczności doprowadziły do tego tragicznego incydentu.
Społeczność oczekuje na odpowiedzi i wyjaśnienie, które pozwolą zrozumieć tę tajemniczą tragedię oraz pomóc w procesie zbliżania się do zgody i pojednania.
Jak informował portal "Życie News": Z życia wzięte. Moje rodzeństwo nie chce dołożyć się do ostatniego pożegnania mamy. Stwierdzili, że muszę radzić sobie sama
Przypomnij sobie: Krzysztof Jackowski przewiduje, co stanie się w najbliższej przyszłości. Przepowiednia wizjonera nie napawa optymizmem. Mówił o córce prezydenta