Wyszłam za mąż 6 lat temu. Doczekaliśmy się z mężem 2-letniej córki. Obecnie zajmuję się opieką nad naszą pociechą, ale planuję powrót do pracy. Liczę na to, że będziemy mogli wziąć kredyt hipoteczny na większe mieszkanie, bo w tym jest już za ciasno.
Jeśli uda nam się zmienić mieszkanie, postaramy się o drugie dziecko. Co prawda nie wiem, jakiej będzie płci, ale na wszelki wypadek zostawiłam ciuszki po córce. Zresztą sporo było ciuchów w dość neutralnych barwach, więc nadadzą się także dla chłopca.
Teściowa ciągle pyta nas, kiedy zdecydujemy się na kolejne dziecko. Kiedy powiedziałam jej, jak wygląda nasz plan, stwierdziła, że nie ma co czekać, bo nie wiadomo, czy później będę mogła mieć dzieci.
Nie przywiązuje dużej wagi do jej słów. Przyzwyczaiłam się już do tego, że mówi, co jej ślina na język przyniesie. Do tego nie jest szczególnie rozgarniętą osobą. Potrafi pojechać na wakacje za granice, wydając na to wszystkie pieniądze, a potem prosi nas pieniądze na chleb.
Równie rozrzutna i beztroska jest jej córka. Młodsza siostra mojego męża ma 28 lat. Ostatnio Ewelina ostatnia wdała się w romans z dwoma różnymi mężczyznami. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nagle nie okazało się, że jest w ciąży. Obaj partnerzy dowiedzieli się o sobie nawzajem i żaden z nich nie zamierzał przyznawać się do ojcostwa.
Ostatnio teściowa i Ewelina przyszły do nas, żeby pooglądać ciuszki, jakie zostały po mojej córce.
"Ewelina też czeka na narodziny córki, więc wszystkie rzeczy będą pasowały" - powiedziała do mnie teściowa.
Oświadczyłam, że nie mogę im niczego dać, bo mamy w planach kolejne dziecko i wszystko mi się przyda.
"Za nim wy się zdecydujecie, to córka Eweliny wyrośnie z tych rzeczy i wszystko wróci do ciebie" powiedziała teściowa.
"Twoja córka nie szanuje rzeczy, więc raczej wątpię, że cokolwiek wróci w stanie nadającym się do użytku" powiedziałam.
Teściowa zaczęła mnie wyzywać od egoistek. Krzyczała, że nie chcę im pomóc, choć wiem, że nie mają pieniędzy, a dziecko nie ma ojca, który mógłby na nie pracować. Poradziłam im, żeby poszukały rzeczy w sieci, niektórzy oddają je za symboliczną cenę. To tylko jeszcze bardziej rozjuszyło teściową.
Powiedziała, że nasze rzeczy są prawie, jak nowe, a ja zmuszam je do brania jakichś łachmany od obcych.
"Przykro mi. Te rzeczy poczekają na moje drugie dziecko i kropka. Zdania nie zmienię".
Minęło 6 miesięcy i Ewelina urodziła. Kiedy była jeszcze w szpitalu, teściowa zadzwoniła do mnie i umówiła się na wizytę.
"Ewelina chciałaby, żebyś została chrzestną jej córeczki" powiedziała w czasie wizyty. "Mam nadzieję, że teraz zgodzisz się dać jej rzeczy, w końcu dziecko musi gdzieś spać i mieć co ubrać".
"Nie zmieniłam zdania" oświadczyłam stanowczo.
"W takim razie nie będziesz chrzestną. Znajdziemy kogoś, kto jest mniej chciwy i egoistyczny!" powiedziała teściowa i obrażona wyszła.
Zaproszenia na chrzest nie dostaliśmy.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Nigdy nie mieszkałam z teściową i nie zamierzam przyjmować synowych do mojego domu
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Ivan Komarenko po raz kolejny zaskoczył fanów. Takiego obrotu spraw nikt się nie spodziewał
O tym się mówi: Niebezpieczne zjawisko atmosferyczne zarejestrowano nad Polską. Kolejne godziny mogą okazać się równie groźne