Kilka tygodni temu zadzwoniła do mnie moja przyjaciółka Ksenia. Była bardzo podekscytowana, bo synowa zaproponowała jej wspólny wyjazd nad morze. Wszystko było już opłacone, co było dla niej przyjemną niespodzianką.
Ksenia nie mogła się nachwalić syna i synowej. Cieszyła się, że o niej pomyśleli i wszystko opłacili. Ona sama nie byłaby w stanie pokryć kosztów wyjazdu ze swojej dość skromnej emerytury.
Cieszyłam się jej szczęściem. Życzyłam jej dobrej zabawy i poprosiłam, żeby zadzwoniła po urlopie i podzieliła się wrażeniami. Obiecała, że na pewno zadzwoni. Wczoraj odebrałam od niej telefon. Jej urlop nadal trwał.
Już po pierwszych słowach czułam, że coś jest nie tak. Brzmiała na chorą albo bardzo zmęczoną. Spytałam, czy jest przeziębiona. Ksenia zaprzeczyła. Przyznała jednak, że jest wykończona i nie może się już doczekać, kiedy skończy się cała ta wyprawa nad morze.
Szybko okazało się, że syn i synowa nie wzięli jej z dobroci serca. Potraktowali ją, jako opiekunkę do ich dzieci. Jeden z wnuków Kseni ma 4, drugi 6 lat. Chłopców wszystko interesuje i cały czas są w ruchu. Kiedy ona się zajmowała dziećmi, ich rodzice spacerowali samotnie po plaży, wychodzili na dyskoteki, czy do barów.
Rano odsypiają wieczorne i nocne wypady, a Ksenia musi zająć się dziećmi, które budzą się już o 7 rano. Robi im śniadanie, ubiera i idzie z nimi na plażę.
"Postanowili wziąć mnie jako nianię i kucharkę, której nie trzeba płacić. Więcej takich ofert nie przyjmę. I nie dlatego, że nie kocham swoich dzieci i wnuków, po prostu jest mi już ciężko zarówno fizycznie, jak i psychicznie" - wyznała mi przez telefon.
Wcale się jej nie dziwię.
To też może cię zainteresować: Z życia wzięte. Jak mogłam wcześniej nie zauważyć, jaki był naprawdę. Gdyby nie moje pieniądze, nigdy by się ze mną nie związał
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Czystki kadrowe w „Dzień Dobry TVN” miały być nieuniknione. Na jaw wyszły nowe informacje o obsadzie śniadaniówki. Czy TVN nie ma się czym chwalić
O tym się mówi: Niespodziewany trop w sprawie tajemniczego darczyńcy, który zostawił pod domem dziecka metalową skrzynię wypełnioną słodyczami i pieniędzmi