Urodziny świętowaliśmy w sierpniu, kiedy było ciepło. Postanowiłam zorganizować wypoczynek na tarasie, gdzie jest wystarczająco dużo miejsca i dodatkowa para osób nie stanowi problemu. Zawsze wystarcza jedzenia i napojów, które często o tej porze roku dostaję na urodziny.
Jednak prezent Alicji mnie zaskoczył, bo było bardzo widoczne, że został złożony ze wszystkiego, co nie jest jej potrzebne w domu.
Ponieważ mamy w zwyczaju otwierać prezent przy gościach, torebkę podarowaną przez Alicję ze Świętym Mikołajem i płatkami śniegu została przeze mnie od razu otwarta.
Co było w środku?
Angielska herbata - trzy małe słoiczki, lekka parasolka, zestaw trójkolorowych długopisów, breloczek do kluczy, małe kostki mydła i mini czekoladki na wagę. Pocztówka i z jakiegoś powodu włożyła paczkę otwartego makaronu.
Podziękowałam za prezent, a wszyscy pytali żartobliwie, dlaczego makaron?
- Jestem teraz sama w domu, a goście często przychodzą do ciebie na spotkania na tarasie. Przydadzą się więc na przystawkę – odpowiedziała Alicja.
Kiedy wieczorem połowa gości wychodziła, pozostawali tylko najbliżsi przyjaciele, aby posiedzieć trochę dłużej i pomóc w sprzątaniu. Przy kieliszku wina przypomnieliśmy sobie paczkę makaronu. Śmialiśmy się.
Ktoś przypomniał sobie, że Alicja kilka lat temu wyjechała do Anglii. Więc podnieśliśmy słoiki z herbatą, które również okazały się otwarte - foliowa naklejka wzdłuż krawędzi pokrywek była rozdarta. Dwa słoiki były pełne, a trzeci był tylko w połowie. Parasol okazał się nowy, ale cały miał napis reklamowy jednego banku.
Długopisy nosił logo firmy metalowej, wraz z numerem telefonu, a brelok był ze sklepu zoologicznego.
Kostki mydła pochodziły z włoskich i francuskich hoteli. Alicja jeździ tam na wakacje latem. Mini czekoladki były z marketowej degustacji.
Co o tym sądzicie?
O tym się mówi: Mieszkańcy jednego z polskich miast otrzymali ważną wiadomość SMS. " Zachowaj spokój. Stosuj się do poleceń służb". Co się dzieje