Jak przypomina portal "Super Express", dzieciństwo Jana Pawła II nie należało do najłatwiejszych. Stracił mamę w wieku zaledwie 9 lat. Opiekę nad Karolem Wojtyłą sprawował ojciec i jego starszy brat Edmund. Niestety przyszłemu papieżowi dość szybko przyszło się pogodzić ze stratą tego ostatniego. O tym, jak olbrzymia była to dla Wojtyły strata, świadczy choćby to, że do Watykanu zabrał ze sobą sprzęt należący do Edmunda i trzymał je do końca swoich dni.
Kim był Edmund Wojtyła?
Edmund Wojtyła odegrał w życiu swojego brata ogromną rolę, zwłaszcza po śmierci ich mamy. Dzieliło ich 14 lat, co naturalnie sprawiło, że dla młodego Karola, starszy brat stał się mentorem i opiekunem. Był lekarzem, który pomoc niesioną pacjentce, przypłacił własnym życiem. Zmarł, mając zaledwie 26 lat.
"Edmund świadomie zajmował się chorą na szkarlatynę pacjentką, wiedząc, że może się zarazić i umrzeć" - powiedziała dr Milena Kindziuk, autorka książki "Edmund Wojtyła. Brat św. Jana Pawła II". Podkreśliła, że w dokumentacji, do której miała dostęp oraz zeznania świadków jasno wskazują na to, "czyn Edmunda wypływa z inspiracji chrześcijańskiej".
Karol Wojtyła zawsze miał przy sobie pamiątki po bracie
Zaledwie w 3 lata po śmierciach mamy, Karol Wojtyła musiał pogodzić się ze śmiercią swojego jedynego brata. Nim jednak nastąpił ten straszny moment, brat papieża zdążył zaszczepić w przyszłym papieżu miłość do gór, a także do teatru, które towarzyszyły mu do końca swoich dni.
To właśnie Edmund zabrał młodego Karola na pierwszą górską wycieczkę. Zabierał go również do teatru, w którym on sam występował. Nie ulega wątpliwości, że Edmund na zawsze pozostał w sercu i pamięci Jana Pawła II. Wymownie świadczy o tym fakt, że zabrał ze sobą do Watykanu stetoskop swojego brata. Leżał on na biurku papieża przez cały jego pontyfikat.
Wiedzieliście o tym?
To też może cię zainteresować: Czy w Poniedziałek Wielkanocny trzeba brać udział w nabożeństwie. Na co przeznaczana jest składka zbierana w ten dzień
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Matka Tomasza Komendy od początku wiedziała, że sytuacja będzie miała taki finał. O czym mowa