Dobrze o tym wiedziała Dorota, której dorosłe już dzieci od dawna mieszkały za granicą. Widywali się bardzo rzadko, a po ogłoszeniu pandemii, rodzinne spotkania stały się niemożliwe na długi czas.

Dorota jak każda kobieta odczuwała coraz bardziej dotkliwą samotność, której skutki nasilały się w okresie świątecznym, w dniu urodzin, czy w zimowe wieczory, gdy wielu ludzi siada przy czymś pysznym i wspólnie ogląda ciekawy film. Kobieta spotykała się od czasu do czasu z mężczyznami, jednak były to niezobowiązujące znajomości zawarte na randkowych portalach.

Dała się porwać namiętności, lecz jej prawdziwa natura dała o sobie znać

Z Krzyśkiem poszła do teatru, ze Zbyszkiem na weekend do Karpacza, a z Piotrem na wspólne lekcje tańca. Panowie mieli jasność sytuacji, że Dorota raczej nie szuka nikogo na stałe. Jednak na jej drodze stanął Aureliusz, który tak bardzo oczarował ją obyciem i wiedzą o świecie, że pozwoliła mu się zaprosić na jego ranczo, gdzie mogła zobaczyć hodowlę alpak, pawie spacerujące po ogrodzie i piękny dworek, wokół którego dumnie rozrastał się niewielki las.

Dorota była zachwycona tym, jak Aureliusz ją traktował, czuła się niczym księżniczka lub bogata dziedziczka na dworze. Obsypywał ją kosztownymi prezentami, prawił komplementy, a co ważniejsze - wciąż powtarzał, że z przyjemnością ugości wszystkie jej dzieci wraz z rodzinami. Dodatkowo nie musiała gotować, prać, sprzątać i robić tych wszystkich rzeczy, którymi zwykle zajmują się zamężne kobiety.

Po tygodniu uniesień i romantycznych chwil, w Dorocie coś się zaczęło zmieniać. Nagle poczuła się, jakby cały jej czas był zorganizowany przez kogoś innego, jakby Aureliusz dopiął harmonogram jej życia na ostatni guzik. Wszystko działo się tak szybko, że nie zauważyła nawet, że śpi, je posiłki, kąpie się i ubiera pod jego dyktando. Postanowiła sama zaproponować plan dnia przystojnemu adoratorowi, lecz on stanowczo przedstawił jej plan na kolejne atrakcje, nie uwzględniając niczego z jej propozycji.

Dorota dobrze znała siebie i wiedziała, że nie chce tak żyć. Po krótkiej wymianie życiowych poglądów, spakowała się i wróciła do swojego małego domku z ogródkiem. Gdy usiadła i zdała sobie sprawę z tego, że słyszy jedynie rozkoszną ciszę, odetchnęła z ulgą, jakby ktoś zdjął z niej jakiś ciężki i ciasny skafander - nigdy więcej - pomyślała. Zarzuciła nogi na brzeg stołu i ucięła sobie drzemkę.

To cię zaskoczy: Najwyższa kobieta na świecie pokazała, jak wygląda jej życie. Dla niej podróż samolotem to prawdziwe wyzwanie

Zerknij: Robert Biedroń wywołał swoimi słowami prawdziwą burzę. Poszło o kwestię spowiedzi dzieci. Co na ten temat sądzi europoseł