Spotkaliśmy się po tym, jak on został wdowcem, a ja wdową. I jesteśmy w stanie wojny z naszymi dziećmi. Ani jego, ani moje dzieci nie zaakceptowały naszego związku. I żaden z nich nie przyszedł na nasz ślub.
Życie, które nawet w małych rzeczach nas uszczęśliwia
Moje nowe małżeństwo otworzyło mi oczy na życie z mężczyzną. Z ukochanym mężczyzną. Budzę się z uśmiechem, żyję spokojnie, zasypiam w ramionach.
Ciepło, czułość, uwaga, szacunek, subtelność i wrażliwość. Teraz mam wszystko, co wcześniej tak hojnie mi odebrano.
Mój mąż jest niesamowity. I mogę krzyczeć na cały świat - kocham cię.
Nie robię tego, tylko dlatego, że mam prawie 60 lat, jestem zawstydzona. Szepczę do niego w nocy.
Nasze niezwykle spokojne i szczęśliwe życie przyćmiewa jedynie fakt, że dzieci po obu stronach kategorycznie nie chcą się z nami komunikować. Jesteśmy pozbawieni komunikacji z naszymi wnukami, żadne z nich nie przyjeżdża do nas, moja córka nawet raz powiedziała, że jestem rozpustną kobietą i jej dzieci nie mają nic do roboty w naszym domu.
Mój syn też uważa mnie za zdrajcę. Wyszłam za mąż rok po pogrzebie jego ojca. I podejrzewa, że jesteśmy kochankami już od dawna.
To nie prawda. Spotkaliśmy się na cmentarzu. Brzmi przerażająco. Ale tak jest. Połączyły nas groby naszych bliskich, dotkliwość straty i żalu.
Byłam zdesperowana, żeby wyjaśnić coś dzieciom. Nie słyszą i nie chcą nic wiedzieć. I przepraszam, że teraz, kiedy czujemy się tak dobrze, tak komfortowo, mogłam komunikować się z wnukami w zupełnie inny sposób niż rozdrażniona, zmęczona, nerwowa i przepracowana babcia.
Mój mąż chorował prawie 10 lat. Jego cierpienie i odejście wyczerpały mnie. W tym czasie moje wnuki nie widziały ode mnie nic pozytywnego. I bardzo przepraszam, bo nadal nie znają mnie, tak jak naprawdę jestem.
To samo stało się z moim nowym mężem. Córka go porzuciła, uważa, że jej matka jeszcze nie zdążyła wystygnąć, gdy biegał już za innymi spódniczkami. Nie ma sensu udowadniać ani wyjaśniać czegokolwiek.
Teraz naprawdę żyjemy. Odpoczywamy obok siebie, cieszymy się czasem spędzonym razem. Denerwuje mnie jedynie, że mój mąż i ja tęsknimy za wszystkimi naszymi dziećmi, ale nie wiemy, jak odzyskać zaufanie i zrozumienie całej naszej rodziny. Nie rozumiemy.
Co zrobić twoim zdaniem?
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Paulina Smaszcz oskarża Kurzajewskiego i Cichopek. Czy jej dzieci nie mogą przychodzić do ojca, kiedy jest tam Cichopek
O tym się mówi: Do końca roku można skorzystać ze wsparcia w kwocie 250 zł. Kto może dostać pieniądze