Kilkutygodniowa afera związana ze zwolnieniem Tomasza Lisa z pracy w Newsweeku wciąż pozostaje sporą sensacją. Podwładni byłego już redaktora naczelnego w końcu przerwali milczenie, o czym wspomina Pomponik.
Co zgubiło Tomasza Lisa?
Od pewnego czasu media aż huczą od domysłów i spekulacji na temat powodów decyzji kierownictwa gazety Newsweek. Choć wcześniej podwładni Tomasza Lisa nie mieli korzystnych warunków, aby ujawnić Mroczne sekrety swojego przełożonego, teraz jeden po drugim wychodzą na jaw, a według pracującego niegdyś dla Tomasza Lisa Rafała Kalukina, prędzej czy później opinia publiczna usłyszy całą prawdę na temat dziennikarza i jego czynów.
Jak donosi Pomponik, Piotr Głuchowski postanowił precyzyjniej opracować temat związany z aferą i Tomaszem Lisem, a wyniki swojego śledztwa przedstawił na łamach innego portalu. Jak się okazuje, Tomasz Lis miał dopuszczać się mobbingu, a także czegoś znacznie gorszego niż łamanie praw pracownika, a konkrety mają wyjść na jaw już niedługo. Jak ustalił Piotr Głuchowski, Tomasz Lis miał wysyłać dalece niestosowne w swej treści sms-y pracownicy koncernu Ringier ASP.
Młoda kobieta podjęła decyzję o poinformowaniu o wszystkim swoich szefów, dlatego też najprawdopodobniej Tomasz Lis pomimo wielu dziennikarskich zasług i doświadczenia, stracił pracę w Newsweeku - Zgadzam się z Kalukinem, że „to," za co Lis faktycznie wyleciał, prędzej czy później ujrzy światło dzienne - moim zdaniem prędzej. Tym bardziej że jest to po prostu SMS (lub kilka SMS-ów) skierowany do jednej z młodych pracowniczek koncernu Ringier ASP, która postanowiła rzecz ujawnić szefom. Tę informację potwierdziłem w trzech źródłach - ujawnił Piotr Głuchowski.
O tym się mówi: Media obiegła niepokojąca wiadomość o kolejnych podwyżkach. Za co zapłacimy jeszcze więcej, niż dotychczas