Edyta Wojtczak u szczytu swojej kariery telewizyjnej była jedną z najpopularniejszych spikerek i gospodyń programów telewizyjnych.
Zauważyła ją i doceniła sama Irena Dziedzic
Przed kamery Edyta Wojtczak trafiła dzięki udziałowi w konkursie "Piękne dziewczyny na ekrany", który organizowany był przez "Przekrój". Znana już wówczas i doświadczona dziennikarka i spikerka Irena Dziedzic, poszukując swojej godnej następczyni, postawiła na śliczną Edytę.
Teraz jest Edyta Wojtczak seniorką po 80-tce i zmaga się z trudnościami finansowymi, które nie mieszczą się w głowie wielu ludziom, którzy sądzą, że emerytowani celebryci pławię się w luksusach.
Jak pamiętamy, podczas pandemicznego zamknięcia ludzi w domach, wielu artystów głośno narzekało na swoją sytuację finansową z powodu zakazu występów z obecnością publiczności.
Mogliśmy się wówczas dowiedzieć, jak niskie emerytury mają artyści, jak aktorzy, muzycy, czy malarze.
Wielu z nich bardzo narzekało, podczas gdy na przykład Krzysztof Krawczyk przyznał, że robione w ciągu życia oszczędności i opłacane składki zapewniły mu spokojną starość, dlatego też nie rozumie narzekania jego koleżanek i kolegów ze świata artystycznego.
Świat show-biznesu stanął wówczas na głowie, gdyż rządzący najpierw obiecali horrendalne kwoty w ramach wsparcia artystów, a gdy wybuchła afera, rząd się z tego wycofał. Jak się okazuje, dziennikarze będący już na emeryturze także zmagają się z niskimi jak na osoby sławne emeryturami.
Jak podają media, Edyta Wojtczak w 2017 roku udzieliła wywiadu, w którym przyznała, że przyznano jej 2000 zł emerytury na miesiąc. Aktualnie ta kwota i niewiele wzrosła i po czterdziestu latach pracy w mediach wynosi nieco mniej niż przeciętna emerytura.
O tym się mówi: Damian Lewis po ponad roku od straty żony, widziany z inną. Czy coś ich łączy