Byłam w tym domu wiele lat temu. A potem postanowiłam pojechać tam znowu i tak rok po tym, jak dom stał się już mój: poszukać i zdecydować, co dalej z tym domem.

Przybyłam i byłam bardzo zaskoczona. W domu mojej ciotki mieszkali jej sąsiedzi. A swój dom, już bardzo stary i w fatalnym stanie, wynajęli odwiedzającym go rybakom.

Tuż we wsi znajduje się bardzo dobre i duże jezioro. W wiosce znajdowała się duża hodowla ryb. Ale potem wszystko się rozpadło. Nikt nie łowił ryb, a w jeziorze było ich dużo. Dowiedzieli się o tym rybacy i zaczęli przyjeżdżać do wsi z różnych miejsc.

Więc moi sąsiedzi postanowili robić interesy: wynajmowali dom rybakom i sami mieszkali w moim domu.

Poprosiłam sąsiadów o opuszczenie mojego domu. Ale kategorycznie odmówili.

- Jesteś młoda! Możesz też spać na strychu!
Mogę, ale na dole żyją zwierzęta. Jest okropny smród.
„Idźcie do swojego pokoju i śpijcie na własnym strychu na sianie!” Powiedziałam im.
- Nie możemy! Jesteśmy już starzy!
Musiałam żyć tydzień w tej śmierdzącej stodole. Potem rybacy wyjechali, ale sąsiedzi nie zamierzali wracać do domu.

- Nie potrzebujesz tego. Niedługo stąd wyjeżdżasz. Dlaczego musimy biegać tam i z powrotem z rzeczami?
Próbowałam wytłumaczyć sąsiadom, że ten dom należy do mnie i powinni stąd wyjść. Ale nawet nie chcieli mnie słuchać.
Po prostu nie wiedziałam, co z nimi zrobić. Postanowiłam szukać pomocy w lokalnym komisariacie. I odpowiedziano mi tak:

„Dąbrowscy mają rację. Niedługo wyjeżdżasz z miasta! Nie nienawidź starych ludzi. Muszą gdzieś mieszkać".

Ale to jest mój dom i nie chcę, aby obcy mieszkali w nim bez mojej zgody.
Ale nawet policjant okręgowy nie mógł mi pomóc.
Więc wyjechałam do miasta. I postanowiłam sprzedać ten dom. Może ci Dąbrowscy skrzywdzili moją ciotkę? Wszystko może być…

Są bardzo aroganccy i bezwstydni...

O tym się mówi: Barszcz Sosnowskiego niesie zagrożenie dla człowieka. Ta dwulatka jest tego przykładem

Zerknij: Oferta Edukacyjna akademii Rydzyka się powiększa. Przemysław Czarnek już złożył podpis