I po chwili ten smutny biznesmen został z niczym. Zaciągnął pożyczki, a teraz musiał spłacić wszystkie długi. Oczywiście nie miał takich środków. Matka pospieszyła z pomocą synowi. Aby spłacić wszystko, sprzedała własne mieszkanie. Została bez dachu nad głową, ale jej syn był wolny od długów. To smutna historia, ale nic nie możesz na to poradzić.
Opuścił nasze miasto i kupił małe jednopokojowe mieszkanie gdzieś w regionie. Od tamtej pory nie rozmawialiśmy z nim. Obiecał, że za kilka miesięcy zabierze do siebie matkę. Miał zarobić dodatkowe pieniądze, a potem podziękować jej za wszystko.
W międzyczasie okazało się, że będę miała dziecko
Nie byłam bardzo zadowolona z tej decyzji, ale nie miałam wyboru. Musiałam zabrać ze sobą mamę.
Najpierw konsultowałam się z mężem. Zgodził się. Jakby wszystko w porządku, jesteśmy dorośli. W końcu mój ukochany i ja zawsze jesteśmy w pracy. A sama sytuacja jest tymczasowa. Więc nikt nie spodziewał się powodu do kłótni. Na próżno...
Mieszkamy razem niecałe trzy tygodnie. Ale w domu panuje prawdziwy horror. Nie poznaję mojej matki. Wszystko jej nie pasuje, wszystko jest tu nie tak. Meble, mieszkanie, a nawet sprzęty to dobry powód, by matka wznieciła poważny skandal. Jest ciągle zła i ponura. Czasami nawet z nami nie rozmawia. I nie znamy powodów. A ostatnio dowiedziałam się od sąsiadki, że narzeka na wszystkich, jak jest z nami źle.
Jedyne, z czym mogę się zgodzić to to, że nasze mieszkanie jest naprawdę trochę ciasne. Ale nie jest przeznaczone dla trzech pokoleń. Mamy małą sypialnię oraz salon połączony z kuchnią. Tam położyliśmy mamę. Tymczasowo oczywiście. Nie było innych opcji. Postawiliśmy się na miejscu matki i zaakceptowaliśmy ją jak domownika. Daliśmy wszystko, czego potrzebowała. Ale nie miała dość.
Nie ma też innych krewnych, do których można by zabrać moją matkę. Mój brat jeszcze nie spieszy się z dotrzymaniem obietnic.
Po pierwszym tygodniu nawet odetchnęłam z ulgą. Wtedy wszystko było takie proste i łatwe. A potem moja matka wydawała się być odmieniona.
Zaczęła narzekać na dosłownie wszystko. Sofa była dla niej szczególnie niewygodna. Poszliśmy z mężem kupić materac ortopedyczny. Myślałam, że to koniec narzekań. Ale to był dopiero początek. Teraz przyczepiła się do szafy. Widzisz, miała tam mało miejsca. Przynajmniej zaoferowano jej pudełko w komodzie. I ogólnie wszystko jest dla niej krzywe i ukośne, wszystko przeszkadza. A im dalej, tym więcej nerwów i urazy. W końcu obraziła się na nas, bo wyrzuciliśmy ją do kuchni. A gdzie indziej moglibyśmy ją umieścić? Z nami w sypialni? Cóż za cudowne, szczere słowo!
Porządkuje też wszystko dookoła, porządkuje. Potem szukam swoich rzeczy przez pół dnia. Zrujnowała też naszą kuchenkę elektryczną. Upuściła na nią wieczko i pękła. I wyszliśmy winni. Na przykład kupiliśmy dziwne pokrywki do garnków, więc nie pasują! Wyprała białe koszule z nowym niebieskim ręcznikiem. Musiałam później wszystko wyrzucić. Spaliła multicooker. Teraz spodziewam się, że w ogóle zaleje nasze mieszkanie.
A co jej powiesz? Starsza kobieta. Nie podniesiesz na nią głosu. Chociaż zachowuje się jak małe dziecko!
Aby spędzać z nią mniej czasu w tym samym pokoju, po pracy chodzę z mężem do kawiarni. Tam jemy obiad i spędzamy czas w samotności. A potem wracamy do tego piekła skandali. Ale mojej matce też się to nie podoba. Obwinia nas, że nie mamy pieniędzy, a chodzimy do restauracji. To samo z nowymi ubraniami i butami. Mama jest zła, nie rozmawia z nami przez całą dobę, bo marnujemy.
Jestem już bardzo zmęczona. Widzę, że mąż trzyma się z całych sił. Nie tolerowałbym tego od mojej teściowej. Dlatego mój ukochany jest świętym człowiekiem. Kilka dni temu w końcu powiedziałam mamie, że tak nie może dłużej być. Nie mamy tutaj hotelu na europejskim poziomie i nikt nie zadowoli nikogo. Kiedy poprosiła nas o możliwość zamieszkania, nie było żadnych warunków. W końcu nikogo nie trzymamy.
Znowu się zdenerwowała. Zabrała rzeczy. Teraz mieszka z przyjaciółką. Wszystkim mówi, że nie mam skrupułów.
Próbowałam do niej zadzwonić, ale ona nie odpowiada. Kiedyś skrzyżowałam z nią ścieżki na ulicy. Powiedziała, że cyrk nie powinien się już odbywać. I powiedziała do mnie: „Nie mam już dzieci”.
Mąż mnie uspokaja. Mówi, że jest dorosła, zrozumie. Nie zrobiliśmy jej nic złego. Dlatego nie powinniśmy czuć się winni. Ale jakoś się wstydzę. Boli mnie serce. Wciąż to moja matka. Jak długo to będzie trwało?
Nie miałam pojęcia, że to koniec. Z mamą zawsze było ciężko, ale nigdy się nie zdarzyło. Może ten wiek zebrał swoje żniwo. Nie wiem. Krótko mówiąc, teraz wszystko jest bardzo zagmatwane. Nie wiem co robić i kogo prosić o pomoc. Próbowałam z nią porozmawiać - to nie pomaga. Nic nie słyszałam od mojego brata. I po prostu nie mogę tego tak zostawić.
Jaką radę dałbyś w takiej sytuacji?
O tym się mówi: Ważna wiadomość dla odbiorców gazu. Niektórych nie obejmie wzrost rachunków w 2022 roku. O kim mowa
Zerknij: Ostatnie miejsce spoczynku Ryszarda Farona budzi skrajne emocje. Bardzo ponure zdjęcia