W wywiadzie dla "Tysol", lider zespołu Boys Marcin Miller przyznał, co go boli najbardziej w kontekście współczesnej twórczości innych artystów disco-polo. Zaznaczył jednocześnie, że nie będzie oczerniać środowiska, w którym sam funkcjonuje.
Wielu tworzy i działa tylko dla pieniędzy
Tak stwierdził wokalista zespołu Boys o swoich koleżankach i kolegach z branży disco-polo. Jak przyznał, mało charakterystyczne dla gatunku disco-polo występy, są jego zdaniem sztucznym tworem, jednak skoro ludzie odbierają to pozytywnie, nie będzie podejmował się tego tematu.
Jak przyznał, sam miał propozycję, aby po niewielkim przeszkoleniu wokalnym, zacząć działać w kierunku jazzu. Odmówił jednak uważając, że tego typu przekształcenia byłyby czymś sztucznym w jego wykonaniu.
Z dumą pochwalił się, że zespół Boys chcąc być blisko ludzi, gra zarówno na deskach teatru, w operach, a także na weselach. To sprawia, że wciąż cieszą się zarówno popularnością, jak i sympatią, gdyż za zagranie na weselu nie otrzymają wynagrodzenia porównywalnego do zarobku za event emitowany w telewizji komercyjnej lub publicznej.
Jesteśmy na dużych imprezach medialnych. Gramy w teatrach, na deskach opery i na weselach. Gramy dla ludzi od 5 do 105 lat. To jest nasza siła.
Co o tym sądzicie? Czy Marcin Miller brzmiałby autentycznie wykonując utwory jazzowe, czy faktycznie lepiej, że nie podjął próby?
O tym się mówi: Ta stara moneta z czasów PRL jest warta kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jak ją rozpoznać
Zerknij tutaj: Najnowsze doniesienia płyną z Ministerstwa Zdrowia. Statystyki zakażeń nie napawają wakacyjnym optymizmem
O tym pisaliśmy jakiś czas temu: Małgorzata Rozenek-Majdan publikuje bardzo ważny apel. Chodzi o zdrowie i życie. Sprawa zakończy się w sądzie