- Wszystko przez tę rudą… - Anna zaklęła plując siarczyście mu pod nogi.
Jednak jeśli się nad tym zastanowić, Anna nic takiego nie zrobiła. Można by pomyśleć — uwielbiała czystość. Jak myć! Dokładnie i często. Chcesz być świetną gospodynią? Czy pościel jak ta z lnu lub zasłony w oknach — lśniła czystością? Zapisz to (albo jeszcze lepiej nie musisz): namocz brudne pranie w kąpieli z gorącą wodą, dodaj trzydzieści trzy łyżki octu i szczyptę kwasu cytrynowego, trzykrotnie kichnij nad zawartością kąpieli i odstaw na tydzień. I lepiej — czynność powtórzyć.
Nie należy zwracać uwagi na zapach — to odór pluskiew, bakterii i zaklęć wywoływanych przez zazdrosnego sąsiada. Im silniejszy zapach, tym lepszy efekt! Po tygodniu lub dwóch zaczyna się kolejny etap. Orzeźwiający. Pranie należy ostrożnie podnieść i docisnąć w stronę przeciwną do otworu odpływowego, ostrożnie wyciągnąć korek i poczekać. Gdy tylko brudna woda odpłynie, zabierając ze sobą kleszcze, bakterie i wszy, należy odkręcić kran z zimną wodą.
Dokładnie wypłucz pościel w lodowatej wodzie. Powtórz 30 do 40 razy. Gotowe! Jesteś wspaniałą gospodynią! (Przepis został napisany według metody Anny. Przepraszam — trochę przesadzony. Jednak czas namaczania nie jest naruszony, jest ściśle według metody. Nie będę używała tak wartościowej metody prania. I nie radzę. Zdecydowanie nie! Przepis przekazała Annie jej mama zawsze traktowany z wielkim szacunkiem. Nie chodzi o te nowoczesne pięćdziesiątki.
- Cześć, jestem Nadia. Miło cię poznać. Anna nie mogła uwierzyć własnym uszom i własnym oczom. W holu stała wysoka rudowłosa dziewczyna i uśmiechała się do niej radośnie.
- I nie chorujesz. - Kobieta odpowiedziała i zawołała syna na rozmowę.
- Dlaczego przyprowadziłeś tę dziewczynę do mojego domu? Anna krzyknęła, żeby wyjaśnić rudej, że nie jest tu mile widziana.
„Mamo, to też jest moje mieszkanie, jeśli nie pamiętasz”. Nadjenka i ja mówimy poważnie, planujemy się pobrać. Wkrótce do nas przyjedzie.
- Tylko z powodu mojego t…!
- Albo z powodu zamiany mieszkań. Mamo, jak się masz? Nadia jest dobra.
Pojawienie się w mieszkaniu kolejnego mieszkańca nie przeszkodziło Annie w praniu według starej sprawdzonej metody.
- Anna, tam jest pralka. - powiedziała Nadia, kiedy po raz pierwszy zobaczyła pełną kąpiel z lnu.
- Nie ucz ojca dzieci robić! Teraz zapytam — jak prać w swoim mieszkaniu! Prawdę mówiąc — bezwstydna ruda!
Nadia i jej mąż zgodzili się na systematyczną kąpiel — kobieta nie mogła się zgodzić. A wraz z ruchem Nadii Anna natychmiast stała się fanką prania na okrągło. Podczas gdy jedna partia prania moczy się, inna ulega brudzeniu. Błędne koło.
Kiedy Nadia urodziła dziecko, problem wiecznie potrzebnego prania stał się szczególnie dotkliwy.
- Dziecko należy umyć. Anna, proszę, pieprz w pralce! - Nadia przekonywała swoją teściową. Potrzebowała dostępu do wanny!
- Ale po twoim dziecku jest prania, jak po 10 dzieciach! Musisz wybrać! Wanna mi też jest potrzebna!
Po wilgotnych chusteczkach u dziecka pojawiły się wysypki. Mianowicie mycie przebiegało w następujący sposób: Nadia trzymała dziecko, mąż trzymał miskę pod dzieckiem. Po zabiegu zawartość umywalki wylano do toalety. Potem Anna biegła do łazienki, żeby sprawdzić, czy coś jest na praniu.
Młody ojciec stracił cierpliwość. Dziecko zaczęło cierpieć na kolkę, nie spało w nocy i nie pozwalało spać rodzicom. Po nieprzespanej nocy rodzice zabrali go ponownie do łazienki i rozpoczęli rytuał miednicy…
- Więc co do cholery! Dlaczego muszę wymyślać coś do mycia syna we własnym domu. Co ja u diabła myję, naczynia?! Nadia, chodź kochanie!
Dziecko wykąpali bezpośrednio nad namoczoną w wannie pościelą. Gniew Anny nie miał granic. Kobieta złapała całą pianę powstałą podczas kąpieli wnuka, która znalazła się na powierzchni namoczonego płótna i delikatnie rozsmarowała ją na podłodze pokoju młodych. Dwa dni później Nadia wraz z mężem i dzieckiem wyjechali. Po pewnym czasie, pod groźbą osiedlenia się z Anną dużej, ale bardzo przyjaznej rodziny gości z zagranicy, mieszkanie zostało sprzedane, a pieniądze podzielono po równo.
Anna nigdy więcej nie zobaczyła swojego syna. Chociaż chciała. Kilka dni po zakupie mieszkania zadzwoniła do syna, ale Nadia odebrała telefon.
- I co? Czy dostałaś to, czego chciałaś, ruda? Niewdzięczna! Nienawidzę cię całym sercem, bo odważyłaś się przekonać mojego syna do sprzedaży! Zabierz mieszkanie, zabierz utuczone dziecko i oddaj mi syna! Anna zawyła, kiedy usłyszała znienawidzony głos.
- Mamo, to ja. Nadia podała mu telefon. Wiesz co mamo. Nie dzwoń już do mnie. Nigdy. Anna nigdy więcej nie zobaczyła swojego syna. I ma własną wersję wydarzeń: - Tak, ta wiedźma to Nadia. Naturalna czerwona wiedźma! Zaczarowała się, więc nie mógł zejść z jej spódnicy, i robi wszystko, co mówi ta menda.
Przypomnij sobie o… KOLEJNA WARSZAWSKA SZKOŁA Z POTWIERDZONYM PRZYPADKIEM ZAKAŻENIA KORONAWIRUSEM. CO ZARZĄDZIŁ SANEPID
Jak informował portal Życie: AKTOR ZNANY Z „BARW SZCZĘŚCIA” PRZECHODZI BARDZO TRUDNE CHWILE. NIE UDAŁO MU SIĘ URATOWAĆ CZŁONKA SWOJEJ RODZINY
Portal Życie pisał również o… NOWE INFORMACJE O WYPADKU AUTOBUSU NA WIADUKCIE GROTA-ROWECKIEGO W WARSZAWIE. SPRAWCA OPUŚCIŁ ARESZT. TO, CO ZROBIŁ TUŻ PO TYM JEST NIE DO WIARY