Nie czekałem na dalsze wydarzenia i interweniowałam w rozmowie

Dlaczego ludzie są tak okrutni i gotowi obrażać słabych przy każdej okazji? Oglądanie takich sytuacji jest bardzo nieprzyjemne i po prostu chce się krzyczeć z bezradności.

Mój przyjaciel musiał obejrzeć bardzo nieprzyjemne sceny w jednej z miejskich aptek. Chcę ci opowiedzieć tę historię. Mówię w pierwszej osobie, żeby to było jaśniejsze.

Dzień po Dniu Pracy, Oleg zatrzymał się w drodze do domu w aptece, aby kupić lekarstwo dla dziecka.

W aptece była tylko jedna kupująca kobieta — stara kobieta, podobno co najmniej 70-letnia. Stała przy kasie, trzymając pudełko lekarstw i bardzo uważnie je oglądała. A to, co stało się później, nie tylko mnie zdenerwowało, ale wręcz oburzyło.

Jak rozumiem, babcia miała problemy ze wzrokiem, nie miała okularów i starała się jak najlepiej przeczytać coś jest wydrukowane na opakowaniu. Czcionka była bardzo mała i wszystkie próby szły na marne.

- Kochanie, powiedz mi przynajmniej kolor opakowań tych leków. Lekarz powiedział mi, że powinny być pomarańczowe. Jednak najwyraźniej są na czerwono. Pewnie w końcu są nieco inne — babcia zwróciła się błagalnym głosem do farmaceutki.

- Mówiłem po polsku, że innych takich leków nie mamy. Ogólnie rzecz biorąc, ten lek jest taki sam w każdym opakowaniu. Nie ma innych tabletek — jasne? - dziewczyna odpowiedziała ze złością przy kasie.

Słyszałem to wszystko i zachowanie farmaceutki zaczęło mnie trochę drażnić. Babcia wciąż próbowała dowiedzieć się, co jest napisane na pudełku, potem dodała, że ​​zawsze w tej aptece kupuje też pomarańczowe opakowania.

- Bardzo się cieszę, ale innych leków nie mamy i nie mieliśmy. Weź to albo idź do domu i nie blokuj kolejki. Nie masz nic do roboty, już idź — farmaceutka niegrzecznie powiedziała babci.

- Tak, nie wstydzisz się, córko. Nie żal starego człowieka. Muszę dowiedzieć się, jakie leki biorę. Nie mam dużo pieniędzy i jeśli wezmę niewłaściwe, nie wystawczy mi pieniędzy na kolejne. Moja emerytura jest niewielka, a leki drogie, nie mogę rozrzucić pieniędzy — odpowiedziała babcia aptekarce.

Nie czekałem na dalsze wydarzenia i kolejne niegrzeczne słowa kasjerki, a było już jasne, że nie przygotowuje najprzyjemniejszych słów. Podszedłem do babci i zapewniłem ją, że osobiście przyniosę jej niezbędne lekarstwo z tej apteki. Babcia była zaskoczona, podziękowała i podała swój adres.

Poszedłem do domu i wszedłem na stronę internetową tej apteki. Znalazłem odpowiednie lekarstwo. I rzeczywiście, ten lek jest dostępny w dwóch różnych opakowaniach — pomarańczowym i czerwonym. Główną różnicą jest dawkowanie i to jest bardzo ważne.

Złożyłem zamówienie na to, co było w pomarańczowym opakowaniu i czekałem na wiadomość, kiedy będzie można je odebrać. Nie musiałem długo czekać, następnego dnia poszedłem po lekarstwa po pracy. Na zmianie akurat była ta sama farmaceutka. Kiedy mnie zobaczyła i zrozumiała, po co przyszedłem, wyglądała na wściekłą. Jednak nic nie powiedziała, dała mi odpowiedni lek, przyjęła płatność i się rozstaliśmy.

Więc z lekiem w pomarańczowym opakowaniu poszedłem do babci, która była mi bardzo wdzięczna. Poczęstowała mnie herbatą i ciastem. Była szczęśliwa i nie wierzyła, że ​​zrobiłem wszystko, żeby pomóc.

Przypomnij sobie o… WARSZAWA: PRZED BLOKIEM STAŁO AŻ SIEDEM KARETEK. ŚWIADKOWIE ZDARZENIA ZAPAMIĘTAJĄ TEN DZIEŃ NA DŁUGO. CO TAKIEGO SIĘ TAM STAŁO

Jak informował portal Życie: KIEDY WRESZCIE UDA NAM SIĘ OPANOWAĆ EPIDEMIĘ KORONAWIRUSA? WICEMINISTER ZDROWIA ZABRAŁ GŁOS W TEJ SPRAWIE